Na lotnisku w Cannes na francuskiej Riwierze, znanej z działalności mafii kalabryjskiej, zostało tylko 4 celników z wcześniej zatrudnionych 20. Jedyny stały scanner do prześwietlania kontenerów w porcie w Hawrze, morskich wrotach do regionu paryskiego, został wyłączony i nie ma planów zastąpienia go nowym. Łodzie patrolowe celników stoją zacumowane w dokach, samochody na parkingach, bo brakuje paliwa.
Od 2011 r. liczba konfiskat podrobionych towarów zmalała we Francji o połowę, a z kolei celnicy twierdzą, że około jednej trzeciej skontrolowanych w minionym roku przesyłek nie spełniało unijnych norm, co oznacza ich wzrost o 22 proc. wobec 2011 r.
Niektórzy eurodeputowani i związkowcy twierdzą, że Europa staje się stopniowo „sitem" dla podrabianych i niebezpiecznych towarów na skutek cięć budżetów, rywalizacji między lotniskami i portami oraz pobłażliwemu wdrażaniu w Unii przepisowo o pomocy dla firm. Sirpa Pietikainen z komisji ochrony rynku wewnętrznego i konsumentów PE szacuje, że 99,7 proc. produktów trafiających do Europy „nie jest sprawdzane przez żadne władze". Działacz związkowy Guillaume Coursin dodaje, że komputery zaprogramowano do wykrywania podejrzanych odstępstw od przepisów bez podejścia detektywa. „Kryteria kontroli ustalają teraz maszyny, a nie doświadczeni celnicy" — uważa.
Francja mimo opinii mistrza w dziedzinie przepisów, nie jest wyjątkiem od tej tendencji w Europie. W ciągu 20 lat liczba celników zmalała z 22 500 w 1993 r. do 16 662 obecnie. Tylko połowa z nich zajmuje się czynnymi kontrolami, choć wolumen handlu rósł w postępie arytmetycznym w tym czasie. Dalsze 300 etatów zostanie zlikwidowane w przyszłym roku.
- Dziesięć lat temu do portu w Hawrze przybywało 1,2 mln kontenerów rocznie, służba celna liczyła 560 osób, pracowało też trzech specjalistów ds. konkurencji i zwalczania oszustw — wyjaśnia Bertrand Vuaroqueux z krajowego związku zawodowego celników. — Dziś jest to 2,5 mln kontenerów, mniej niż 400 celników i nikogo od zwalczania oszustw.