Polska to nie Argentyna, złotemu krach nie grozi

Premier nie widzi potrzeby obrony złotego przed osłabieniem. Ekonomiści – też.

Publikacja: 03.02.2014 09:43

Polska to nie Argentyna, złotemu krach nie grozi

Foto: Bloomberg

Trwający od początku roku zjazd kursu złotego, który pod koniec minionego tygodnia wyraźnie się nasilił, nie jest jeszcze zdaniem premiera Donalda Tuska powodem do obaw.

W styczniu polska waluta osłabiła się wobec euro o 2,2 proc., a wobec dolara o 4,3 proc. Przy tym, tylko w czwartek i piątek złoty stracił wobec dolara 1,9 proc. – Mamy instytucje, które mają różne narzędzia i instrumenty, by działać w sytuacjach, które wymagają takich działań. W tej chwili chyba takiej potrzeby na szczęście jeszcze nie ma, ale obserwujemy to pilnie – powiedział na sobotniej konferencji prasowej szef rządu, spytany o notowania złotego.

Kapitał ucieka

Premier wskazywał, że osłabienie polskiej waluty nie ma żadnego związku z koniunkturą w Polsce – bo ta, jak pokazały w ubiegłym tygodniu dane GUS, w IV kwartale ub.r. nadspodziewanie mocno się poprawiła – tylko jest efektem globalnych tendencji.

Waluty państw wschodzących, do których zaliczana jest Polska, są w trendzie spadkowym już od października ub.r. Początkowo analitycy tłumaczyli to sygnałami, że amerykańska Rezerwa Federalna zacznie wygaszać program ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE), w ramach którego skupuje za wykreowane pieniądze obligacje skarbowe i hipoteczne, obniżając ich rentowność i skłaniając inwestorów do lokowania kapitału w inne aktywa, np. z rynków wschodzących. Te oczekiwania się potwierdziły: skalę zakupów aktywów Fed zmniejszył w grudniu, a potem jeszcze raz pod koniec stycznia.

Wygaszanie QE uderzało jednak przede wszystkim w kraje mocno uzależnione od napływu zagranicznego kapitału, takie jak Turcja, RPA czy Indonezja. Z czasem na tę tendencję nałożyły się jednak indywidualne problemy kilku państw wschodzących, m.in. Chin, Argentyny, Ukrainy i znów Turcji. To podkopało zaufanie inwestorów do wszystkich rynków wschodzących. Z danych firmy analitycznej EPFR Global wynika, że w czwartym tygodniu stycznia z funduszy inwestujących w akcje i obligacje na takich rynkach odpłynęło łącznie 9 mld dol. (28,6 mld zł). Od początku roku inwestorzy podjęli z takich funduszy aż 16,8 mld dol.

– Polska jest nadal traktowana jak cała grupa rynków wschodzących, czego efekty widzimy. Trudno powiedzieć, kiedy się to zmieni, ponieważ inwestorzy zauważą, że polska gospodarka ma zdrowe podstawy i perspektywy wzrostu. Może trzeba będzie poczekać z tym nawet do końca marca – ocenia Jakub Borowski, główny ekonomista banku Credit Agricole.

Złoty ma potencjał

Na tle walut innych państw wschodzących – co podkreślił Tusk – złoty wciąż jest relatywnie stabilny. Patrząc od początku listopada ub.r., polska waluta osłabiła się wobec dolara o niespełna 4 proc., podczas gdy węgierski forint i czeska korona o około 8 proc., rubel o ponad 9 proc., a turecka lira o ponad 12 proc.

Tę ostatnią walutę przed dalszą deprecjacją próbował bronić tamtejszy bank centralny, podwyższając w zeszłym tygodniu główną stopę procentową z 4,5 do 10 proc. To jednak podbiło kurs liry tylko chwilowo. – Słusznie, że premier odżegnuje się od interwencji, ponieważ przykład Turcji pokazał, iż są one po prostu nieskuteczne – komentuje Marek Rogalski, analityk z DM BOŚ.

NBP na interwencje na rynku walutowym, które miały na celu stabilizację kursu złotego, po raz ostatni zdecydował się w czerwcu ub.r. Wówczas jednak polska waluta osłabiała się gwałtowniej niż obecnie. Doszło nawet do spadku jej kursu wobec dolara o 4,1 proc. w dwa dni.

Zdaniem Rogalskiego deprecjacja złotego powinna zakończyć się w ciągu maksymalnie dwóch tygodni. – Trzeba to przeczekać. Ten rok mimo wszystko powinien dać silną złotówkę i nawet mimo tej sytuacji nie zmieniam takiej opinii – podkreśla. Tego samego zdania są analitycy z Brown Brothers Harriman, którzy zaliczają Polskę do nielicznych gospodarek wschodzących, które mają solidne fundamenty. – Spodziewamy się, że przecena aktywów z rynków wschodzących jeszcze trochę potrwa. Należy też pamiętać, że rynek walutowy ma tendencję do przereagowywania. To jednak oznacza, że w pewnym momencie pojawi się dobra okazja do zakupu takich walut, jak meksykańskie peso, koreański won czy polski złoty –  wskazują.

—pm

Prognozy „Parkietu”.
Jak oszczędzać i inwestować w czasach spadających stóp procentowych?
Finanse
Czego może nas nauczyć Warren Buffett?
Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej