Ponieważ wiele dużych rosyjskich firm jest kontrolowanych przez państwo, czy też miliarderów utrzymujących bliskie stosunki z prezydentem Władimirem Putinem, nawet ograniczone sankcje mogą zaszkodzić ich globalnym operacjom.
Skalę zagrożenia uzmysławia zaaranżowany ostatnio zakup niemieckiej spółki naftowo-gazowej Dea za 7,1 miliarda dolarów przez londyński wehikuł finansowy L1 Energy za którym stoi rosyjski miliarder Michaił Fridman. Sprzedającym był niemiecki gigant energetyczny RWE. Jest to największa w tym roku na świecie transakcja kapitału powiązanego z Rosją.
- To wielki obustronny biznes między Zachodem a Rosją, zarówno przemysłowy jak i finansowy - wskazuje Dominic Sanders, partner w kancelarii prawniczej Linklaters. Jego zdaniem im surowsze będą sankcje tym większe będą tego konsekwencje.
Wprawdzie zamożni Rosjanie są obecni także w innych krajach europejskich zainstalowawszy swoje biznesy na Cyprze czy w Luksemburgu, a rezydujący w Szwajcarii, czy też na południu Francji, ich obecność najbardziej odczuwalna jest w stolicy Wielkiej Brytanii , którą z tego względu profesjonalni doradcy w książce dziennikarzy Marka Hollingswortha i Stuarta Lansleya nazwali Londongradem.
Wartość transakcji przejęć i fuzji na świecie z udziałem firm rosyjskich w ostatnich dwóch latach wyniosła około 180 miliardów dolarów, wynika z danych Bloomberga. Największą taką operacją była reorganizacja firmy naftowej TNK-BP szacowana na 55 miliardów dolarów, a zakup Dea jest drugi w tym rankingu.