Minister finansów w mocnym wystąpieniu sprzeciwił się propozycji szefa resortu gospodarki, by znowelizować budżet zwiększając wydatki o 1 proc.. Ma to powstrzymać odpływ kapitału (70 mld dol. netto w trzy miesiące) trwający od rosyjskiego zaangażowania na Krymie.
Zdaniem Siłuanowa wlewanie publicznych pieniędzy w gospodarkę nic nie da, bowiem wzrost wyhamował z powodu nerwowego zachowania inwestorów i rynków spowodowanych sankcjami Zachodu.
Rosyjski budżet zbudowanym jest w połowie z dochodów z ropy i gazu. Deficyt w tym obszarze wynosi już 10 proc. i jeżeli włożyć w branże pieniądze z kasy państwa, to jeszcze wzrośnie.
Siłuanow uważa, że pobudzanie popytu pieniędzmi z budżetu nie uda się, b pieniądze pójdą na zakupy zagranicznych towarów; a to zwiększy inflację i dalej osłabi rubla. Minister stawia więc na szybkie podniesienie wieku emerytalnego i reformę emerytalną. Po połączeniu Krymu pojawił się precedens - kobiety idą tam na emeryturę w wieku 60 lat (w Rosji 55).
I choć przeciwko reformie są i premier i prezydent, to minister finansów uważa podniesienie wieku za niezbędne. Inaczej, w perspektywie kilku lat, zawał grozi się finansom państwa.