Statystycznie każdy z nas powinien mieć powód do zadowolenia, gdyż po przeliczeniu „zysku" z uczestnictwa z UE na osobę wynika, że przez prawie dziesięć lat (118 ze 120 miesięcy) na każdego Polaka przypadło 1608 euro.
Saldo rozliczeń finansowych pomiędzy Polską a Brukselą zamyka się sporą nadwyżką na korzyść naszego kraju. Z danych Ministerstwa Finansów wynika, że jest to prawie 62 mld euro. Wartość wszystkich transferów z budżetu UE (głównie z polityki spójności i wspólnej polityki rolnej) do Polski wyniosła od 1 maja 2004 do końca lutego 2014 r. 94,3 mld euro. W tym samym czasie odprowadziliśmy do wspólnego budżetu 32,2 mld euro.
Prof. Witold Orłowski, główny ekonomista firmy doradczej PwC, porównywał już na łamach „Rz" te kwoty do pomocy, jaką kraje Europy Zachodniej otrzymały w ramach planu Marshalla. Za środki z UE dofinansowano w Polsce prawie 200 tys. inwestycji. Wybudowano lub odnowiono kilometry dróg, kanalizacji i systemów oczyszczania ścieków. Wspierany jest biznes, samorządy, nauka, kultura i ochrona zdrowia. Korzystają energetyka i kolej.
Transfery z Brukseli do Warszawy dają efekt dźwigni. – 1,5 mld zł dofinansowania z UE pozwoliło miastu uruchomić inwestycje warte 2,2 mld zł i zyskać 9 tys. miejsc pracy – mówi „Rz" Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
Korzyści to wyższe tempo rozwoju gospodarczego, większy eksport i rosnąca jakość życia. Jak wynika z analiz Erste Group, od wejścia do UE Polska odnotowała ponaddwukrotny wzrost PKB w ujęciu per capita. W 2003 r. było to 5 tys. euro na osobę, a w 2013 r. już 10,1 tys. euro.