W środę w komunikacie kończącym lipcowe posiedzenie Federalny Komunikat Otwartego Rynku (FOMC) – decyzyjny organ banku centralnego USA (Fedu) – przyznał m.in., że „ryzyko utrzymywania się inflacji trwale poniżej 2 proc. (to cel inflacyjny Fedu – red.) nieco się zmniejszyło". W maju roczna inflacja w USA, mierzona preferowanym przez tamtejszy bank centralny wskaźnikiem PCE, przyspieszyła do 1,5 proc. z 1,1 proc. na przełomie roku.

W porównaniu z czerwcowym komunikatem FOMC z lipcowego zniknęła uwaga, że stopa bezrobocia pozostaje wysoka. W czerwcu spadła ona do 6,1 proc. z 6,3 proc. w maju (dane za lipiec ukażą się dzisiaj). Fed, który ma tzw. podwójny mandat, zobowiązujący go do dbania nie tylko o stabilność cen, ale też o wysoki poziom zatrudnienia, umniejszył jednak znaczenie tej zmiany, wskazując, że stopa bezrobocia nie oddaje dobrze koniunktury na rynku pracy, która wciąż nie jest zadowalająca. W efekcie FOMC zadeklarował, że główna stopa procentowa w USA pozostanie w obecnym przedziale (0–0,25 proc.) jeszcze długo po zakończeniu ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE).

W środę FOMC, tak jak na wszystkich posiedzeniach od grudnia ub.r., zmniejszył skalę tego programu polegającego na skupie aktywów za wykreowane pieniądze. W sierpniu przeznaczy na ten cel 25 mld dol., o 10 mld dol. mniej niż w lipcu. Do końca roku powinien QE wygasić całkowicie.

Zdaniem części komentatorów nieco bardziej jastrzębi ton FOMC może oznaczać, że do pierwszej po kryzysie finansowym podwyżki stóp procentowych w USA dojdzie wcześniej niż w połowie 2015 r., jak przewidywali ekonomiści. Ale notowania kontraktów terminowych na stopę procentową oraz amerykańskich obligacji sugerują, że na rynkach finansowych nadal dominują oczekiwania na podwyżkę w czerwcu.