Kto stracił na embargu

Obostrzenia Kremla w handlu żywnością mocno odczuwa Litwa. W strefie największego ryzyka nie ma Polski, a za to jest sama Rosja – podaje EBOR.

Publikacja: 10.09.2014 02:02

Embargo może się dać we znak Litwie

Embargo może się dać we znak Litwie

Foto: Fotorzepa, Urszula Lesman ula Urszula Lesman

Autorzy opublikowanego wczoraj raportu „The impact on the EBRD region of Russia's food ban" Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) poświęconego skutkom rosyjskiego embarga na żywność z Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Australii są zdania, że efekty będą „ograniczone i tymczasowe" dla większości krajów objętych eksportowymi zakazami.

Uderzenie w sąsiadów

Strefa rażenia embarga to przede wszystkim republiki nadbałtyckie, Europa Środkowa i Norwegia. Ale także sama Rosja, którą decyzja Kremla kosztować będzie tylko w tym roku dodatkowe 2 pkt proc. inflacji.

Największym poszkodowanym jest Litwa, dla której, jak podaje raport, eksport żywności do Rosji daje 2,7 proc. PKB. Z podobnej przyczyny w strefie ryzyka są też Estonia, Łotwa i Norwegia.

Według EBOR Polska i Węgry ucierpią dużo mniej. W przypadku naszego kraju eksport zabronionych produktów to 0,54 proc. całej sprzedaży za granicą i 0,2 proc. PKB. Na Węgrzech jest to jeszcze mniej, odpowiednio – 0,16 proc. i 0,13 proc.

W wypadku Litwy udział sprzedaży do Federacji Rosyjskiej w PKB to 2,72 proc., ale zdaniem ekspertów europejskiego banku, straty nie muszą być aż tak wysokie. Litwa może aż 80 proc. eksportowanych do Rosji produktów reeksportować do innych krajów, przede wszystkim do sąsiadów – Łotwy i Estonii. Takie zjawisko jest już obserwowane na targowiskach przygranicznych.

Bez paniki

Same władze litewskie też nie wpadają w panikę. Oceniają straty na poziomie 0,2 proc. PKB.

– Wpływ sankcji na naszą gospodarkę będzie niewielki. Najbardziej ucierpią firmy transportowe, ale przygotowujemy pakiet pomocowy dla biznesu – uspokaja prezydent Litwy Dalia Grybauskaite.

– Już to ćwiczyliśmy. W październiku ubiegłego roku Rosja wprowadziła embargo na nasze produkty mleczarskie i biznes znalazł nowe rynki zbytu – podkreślał z kolei litewski ekspert Gitanas Nausieda w wypowiedzi dla BBC.

Estończycy również zachowują spokój.

Były premier tego kraju Juhan Parts podkreśla, że estońska gospodarka z rosyjskimi sankcjami boryka się już od 20 lat. Przypomina, że na początku tego roku Rosja wprowadziła już ograniczenia dla części nabiału i produkcji rybnej z Estonii.

– Nasze firmy zawsze uważały Rosję za rynek wysokiego ryzyka, dlatego mamy mało przedsiębiorców, którzy są dziś całkowicie zależni od sprzedaży do Rosji – zapewnia Juhan Parts.

Żywność zdrożeje

Według EBOR długoterminowym skutkiem rosyjskiego embarga może być wzrost światowych cen na żywność objętą zakazem. Jednak dla rynku unijnego szykuje się efekt odwrotny – embargo wywołało czasową nadwyżkę żywności mogącą wywołać deflację.

W oparciu o dane Eurostatu EBOR obliczył, że zakazane w Rosji towary stanowią ok. 13 proc. koszyka inflacyjnego 28 krajów Unii. W wypadku poszczególnych krajów są to wyższe liczby: 20 proc. dla Litwy, 19,6 proc. dla Łotwy, a 19 proc. dla Chorwacji i Bułgarii.

„Wpływ na wzrost gospodarczy krajów Unii oraz negatywny efekt inflacyjny zależeć będzie od umiejętności wewnętrznych rynków tych krajów, do wykorzystania powstałej nadwyżki lub szybkiego znalezienia alternatywnych kierunków eksportowych" – podaje bank.

EBOR ocenił też skutki embarga dla samej Rosji. Głównym jego skutkiem będzie, a właściwie już jest (patrz ramka), wzrost cen na „zakazane produkty", co przełoży się na poziom inflacji na koniec roku.

Europa jest głównym dostawcą żywności na rosyjskie stoły. Jej udział to około jednej trzeciej rosyjskiego importu produktów. Towary objęte embargiem – mięso, wędliny, nabiał, ryby, owoce i warzywa – stanowią ok. 60 proc. wszystkich dostępnych na rynku towarów spożywczych.

Przy tak wysokim udziale wzrost cen na te produkty o 10 proc. spowoduje przyśpieszenie inflacji w Rosji o 2 pkt proc. Trzeba je dodać do 7,5-proc. wzrostu cen towarów konsumpcyjnych, który miał miejsce w lipcu, jeszcze przed wprowadzeniem przez Kreml kontrsankcji.

Bank ocenia, że na rosyjskim embargo mogą skorzystać kraje takie jak Brazylia (dostarczy mięso), Turcja (owoce i warzywa), Białoruś (nabiał) oraz Serbia i Chiny. Ale ich ostateczne zyski będą zależały m.in. od kosztów transportu.

Jednak i one „są narażone na wzrost światowych cen żywności, chyba że UE umożliwia im łatwy dostęp do taniejącej czasowo żywności na swoim rynku", podsumowuje EBOR.

Spada import i sprzedaż

W sierpniu rosyjski import z krajów Zachodu był niższy o 15,6 proc. w porównaniu z lipcem. To skutek obustronnych sankcji.

Wczorajsze dane rosyjskiego urzędu statystycznego precyzują, czego Rosjanie kupują z zagranicy mniej. Po ośmiu miesiącach tego roku import wyniósł 170,18 mld dol. (to spadek -4,4 proc., licząc rok do roku).

Tąpnięcie zakupów za granicą nastąpiło w sierpniu (-15,6 proc.), gdy Kreml wprowadził embargo na zagraniczną żywność, a Zachód sankcje na sprzedaż maszyn i urządzeń dla branży naftowej.

I to właśnie import maszyn najbardziej zaważył na wynikach importu w sierpniu. Spadł o 19,7 proc. i wyniósł?9,8 mld dol., podczas gdy żywności Rosja sprowadziła?z Zachodu mniej o 13,1 proc. (2,4 mld dol.), produkcji chemicznej o 12,2 proc.?(3,5 mld dol.), a odzieży ?oraz obuwia o 3,3 proc. ?(1,6 mld dol.)

Jeżeli chodzi o żywność, to załamał się import objętych embargiem warzyw (-73,2 proc.), nabiału (-56,1 proc.). ?O 38 proc. mniej Rosja kupiła ziarna zbóż, o 32,4 proc. – owoców, o 27,3 proc. – ryb, oraz o 17, 4 proc. – mięsa i wędlin.

W rosyjskich sklepach nie tylko rosną ceny (mięsa o 30–60 proc., owoców i warzyw o 30–50 proc., mleka o 26 proc.), ale i spada sprzedaż.

Opublikowany przez firmę badawczą Watcom wskaźnik aktywności konsumenckiej Shopping Indeks nie pozostawia wątpliwości, że Rosjanie przestali szaleć na zakupach. Przed 1 września największe centra handlowe 11-milionowej Moskwy sprzedały o 23 proc. towarów mniej niż rok temu.

Kierownictwa wielkich sieci handlowych tłumaczą spadek zakupów spowolnieniem wzrostu kredytów konsumenckich. Rosjanie są zadłużeni i obawiają się sytuacji geopolitycznej.

Według wiceprezesa Banku Rosji, Wasilija Pozdyszewa, dzisiaj na obsługę kredytów przeciętny obywatel Federacji przeznacza 21 proc. swoich dochodów. Wskaźnik ten jest dwa–siedem razy wyższy aniżeli w krajach rozwiniętych.

Autorzy opublikowanego wczoraj raportu „The impact on the EBRD region of Russia's food ban" Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) poświęconego skutkom rosyjskiego embarga na żywność z Unii Europejskiej, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Australii są zdania, że efekty będą „ograniczone i tymczasowe" dla większości krajów objętych eksportowymi zakazami.

Uderzenie w sąsiadów

Pozostało 94% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu