Zgodnie z oczekiwaniami ekonomistów amerykański bank centralny – Rezerwa Federalna – postanowił w środę zakończyć trzecią rundę ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej (QE). Prowadził ją od września 2012 r., skupując za „wykreowane" pieniądze obligacje skarbowe i hipoteczne. Wraz z poprzednimi dwiema rundami, program ten był kluczowym elementem polityki pieniężnej Fedu od listopada 2008 r. Komentatorzy mówią więc o końcu ery w USA. Co to oznacza dla światowej gospodarki i rynków finansowych? Dziś trudno powiedzieć. Ekonomiści nie są bowiem zgodni nawet co do dotychczasowych skutków QE, o dalekosiężnych konsekwencjach nie wspominając. – Program ten był wielkim eksperymentem, którego skutki były dla większości osób, w tym dla mnie, trudne do przewidzenia. Pamiętajmy o głosach ostrzegających przed hiperinflacją, które z dzisiejszej perspektywy świata na skraju deflacji okazały się całkowicie błędne. Dlatego teraz skutki „końca QE" również traktuję jako wielką niewiadomą – powiedział „Rz" Piotr Kaczmarek, analityk domu maklerskiego BDM. – Nie można nawet wykluczyć, że tak jak po zakończeniu poprzednich rund ilościowego łagodzenia, czyli QE1 i QE2, za kilka miesięcy pojawi się kolejna odsłona programu.
Fed chciał pomóc...
Ilościowe łagodzenie polityki pieniężnej miało pobudzić gospodarkę USA na kilka sposobów. Skupując obligacje skarbowe i hipoteczne od banków, Fed zapewniał im pieniądze, które mogły przeznaczyć na inne cele – to był ważny element uzdrawiania banków po kryzysie finansowym. Fed podbijał ceny skupowanych obligacji, a więc obniżał ich rentowność (porusza się ona odwrotnie do cen). To z kolei zmniejszało koszt kredytu w gospodarce i zwiększało atrakcyjność innych instrumentów finansowych w USA, ale także za granicą. Związany z programem QE wzrost portfela aktywów Fedu wpływał na oczekiwania uczestników życia gospodarczego co do tego, jak długo polityka pieniężna w USA pozostanie łagodna.
Większość ekonomistów zgadza się, że QE pomogło ustabilizować amerykański sektor bankowy. Zdaniem Alana Greenspana, byłego przewodniczącego Fedu, program ten nie wpłynął znacząco na gospodarkę realną, bo duża część pieniędzy, które banki otrzymały z tytułu sprzedaży papierów wartościowych bankowi centralnemu, wróciła tam z powrotem w postaci rezerw nadobowiązkowych. Ich wartość sięga teraz 2677 mld dol., przed początkiem programu wynosiła niespełna 1 mld dol. W efekcie podaż pieniądza nie rosła tak szybko, jak portfel aktywów Fedu. Według Greenspana, QE było „spektakularnym sukcesem", jeśli chodzi o pobudzenie koniunktury na rynkach finansowych.
...i dał sporo czasu
Czy to oznacza, że teraz koniunktura się pogorszy? Takie głosy słychać, ale nie są one dominujące. Większość analityków twierdzi, że Fed tak długo sygnalizował koniec QE, i tak powoli program wygaszał, że inwestorzy zdążyli to uwzględnić w cenach aktywów. Na przykład przecena obligacji i walut państw wschodzących – w tym Polski – uważanych za najbardziej narażone zakończeniem programu, miała miejsce już w ubiegłym roku.
– Większość rynków wschodzących nie powinna mieć żadnych problemów. Związek tego programu z napływem kapitału na te rynki był często wyolbrzymiany. Nie wydaje się, aby program ten miał wpływ na koniunkturę na rynkach akcji państw wschodzących – ocenia Neil Shearing, ekonomista z Capital Economics.