Wielki sukces zawiesza artyście poprzeczkę tak wysoko, że czasem paraliżuje. Jan Komasa nie ma tego problemu. Trzy tygodnie po oscarowej gali i nominacji dla „Bożego Ciała" do kin wchodzi jego „Sala samobójców. Hejter".
Film, co podkreśla tytuł, jest drugą odsłoną „Sali samobójców" z 2011 roku. Jan Komasa opowiedział wtedy historię osiemnastolatka, który – straciwszy uczuciowy kontakt z otoczeniem i zajętymi własnymi sprawami rodzicami – wchodzi w świat wirtualnego second life'u. Tam zakochuje się, tęskni, cierpi. Dom, szkoła, wszystko przestaje być ważne. Dramatem staje się tylko odłączenie sieci.
Niszczenie hejtem
W prawdziwym życiu nie ma jednak – jak w grze – siedmiu istnień. Ucieczka od codzienności może skończyć się tragedią. Tamta historia była opowiedziana z punktu widzenia ofiary internetu. Bohaterem nowego filmu Komasy jest hejter, który w cyniczny, absolutnie świadomy sposób wykorzystuje media społecznościowe do niszczenia ludzi.
Tomek Giemza jest chłopakiem ze wsi. Od dzieciństwa był zauroczony zamożną warszawską rodziną, która w gospodarstwie jego rodziców spędzała wakacje. Z czasem fascynacja Gabi – jedną z córek Krasuckich – zamieniła się niemal w obsesję.
Po latach Tomek jest studentem prawa. Krasuccy zafundowali zdolnemu wiejskiemu chłopcu prywatne stypendium. Ale dla Gabi jest nikim. Dziewczyna nie przyjęła go nawet do znajomych na Facebooku.