Mam wrażenie, że zmieniła się w ostatnich latach i za sprawą rewolucji cyfrowej, i z powodu innych wymogów prasy. Zdjęcie łatwiej zrobić, a wydawcy traktują gazety jak produkt, który ma trafić do konkretnego odbiorcy. Zdarza się, że fotografowie pracują pod dyktando edytorów – zdjęcie najpierw jest rysowane, a później autor ma je wykonać zgodnie z projektem. Dlatego tak cenne są redakcje, gdzie od fotografii wymaga się czegoś więcej, niż tylko funkcji ilustracyjnej. Jeśli autor dostaje swobodę, może pozwolić sobie na pokazanie emocji, a nawet spełniać swego rodzaju misję. Takie podejście do fotografowania coraz mniej widać w prasie, ale można je znaleźć w innych mediach – przede wszystkim w Internecie, a także na wystawach i festiwalach fotografii.

Wśród zdjęć nadesłanych na konkurs BZ WBK Press Foto wyróżniło się kilka zestawów prac bardzo dojrzałych, przemyślanych od początku do końca, których autorzy potrafili w pełni wykorzystać język fotografii. Warto tu wymienić zdjęcia Łukasza Wołągiewicza zrobione w Iraku, Jacentego Dędka o słowackich Romach z miejscowości Rakusy i Richava, zdjęcia Renaty Dąbrowskiej, Piotra Andrewsa czy wielokrotnie już nagradzany reportaż Rafała Milacha poświęcony cyrkowcom. Można było dostrzec przejawy mody na tzw. fotografię artystyczno-dokumentalną. Człowiek jest na niej tylko pretekstem. Ważniejsze staje się na przykład pokazanie miejsca, w którym mieszka lub przebywa. Ciekawe były także prace złożone z dwóch obrazów. Zestawione razem pokazywały więcej niż pojedyncza fotografia, jednak prawdziwą sztuką jest trafić w sedno jednym zdjęciem.

Zdjęcie Roku tegorocznej edycji konkursu ukazało się w periodyku „Dobre Rady”. Ale miejsce publikacji nie ma specjalnego znaczenia. W zalewie nijakich obrazów szukamy fotografii, które są uniwersalne, zrozumiałe dla wszystkich, niezależnie od wykształcenia, kraju zamieszkania czy języka, jakim się posługujemy. Najważniejsze, by autor zdjęć był wrażliwy, otwarty, mądry i potrafił przekazać to, co jest istotne w wydarzeniu i opowiadanej historii.

Generalizując, można wyróżnić dwa rodzaje fotografów. Pierwszy to typ znajdujący: chłonie rzeczywistość, jest jej ciekaw i w pewnym momencie za sprawą impulsu naciska spust. Drugi fotograf-myśliciel: planuje i wymyśla wszystko przed zdjęciami i w momencie, gdy ma przystąpić do pracy nie widzi nic, poza tym co sobie zaplanował. Dookoła niego zmienia się mnóstwo rzeczy, pojawiają się emocje, ale on ich nie dostrzega. Sądzę, że ta pierwsza postawa przynosi lepsze efekty.