Współczesne metropolie pełne są drastycznych kontrastów – zwłaszcza w latynoskich miastach molochach, takich jak np. Mexico City. Dlatego ci, którym się poszczęściło i mają pieniądze, coraz chętniej uciekają do zamkniętych osiedli. Naiwnie liczą, że w ten sposób zapewnią sobie bezpieczeństwo i spokój. Reszta wegetuje w slumsach.
"Zona. Teren prywatny" zaczyna się od panoramy urokliwej dzielnicy. Równo przystrzyżone trawniki. Białe jednorodzinne domki. Dzieci w ślicznych mundurkach idą grzecznie do szkoły.
Jednak ten miejski raj otoczony jest zasiekami i wysokim ceglanym murem. Za nim rozpościera się dzielnica biedoty, od której mieszkańcy ekskluzywnej strefy chcą się odgrodzić.
W tej scenie Meksykanin Rodrigo Pla sugestywnie zapowiada zderzenie dwóch światów, które doprowadzi do tragedii. Pewnego wieczoru w wyniku gwałtownej burzy w ogrodzeniu powstaje wyłom. Wykorzystuje go trzech wyrostków z pobliskich slumsów. Liczą na łatwy łup w domach bogaczy. Brutalnie napadają na starszą kobietę. I wtedy sytuacja wymyka się spod kontroli. Dochodzi do strzelaniny. Dwóch napastników ginie, a trzeci – najmłodszy – kryje się gdzieś na osiedlu.
Jego mieszkańcy boją się, że z powodu śmierci intruzów ich strefa straci autonomię – zgodnie z regulaminem na terenie dzielnicy nie można stosować przemocy. Postanawiają więc zatrzeć ślady i zlikwidować pozostałego przy życiu świadka. Tymczasem policja zaczyna prowadzić własne dochodzenie...