Małżeństwo z dwudziestoletnim stażem. Siedemnastoletnia córka, nowe, luksusowe mieszkanie, dobrobyt. A jednak coraz większa obcość. Richard żyje własnym życiem, Julia też ma kochanka. Pewnego ranka słyszy w telewizji, że w Paryżu zmarła Nina Simone – wokalistka, której słuchała jako młoda dziewczyna. Przeżywa szok.
Nagle budzi się w niej chęć powrotu do czasów, kiedy miała wszystko przed sobą. Jeden dzień, który nastąpi potem, wszystko zmieni. Julia jest w drugim miesiącu ciąży i nie jest to dziecko jej męża.
„Sekrety” Alice Nellis zdobyły 11 nominacji do czeskich Lwów i trzy statuetki, w tym dla najlepszego filmu. Czechów zachwyciły przede wszystkim uczciwością. Nellis nie idzie na łatwiznę. Jej bohaterka nie zamienia męża na kochanka, z którym zaszła w ciążę. Nie ma mowy o sztucznym happy endzie. Reżyserka pokazuje, jak trudne bywa życie. Chęć zmiany walczy z sentymentem do tego, co było. Zaczyna liczyć się związek, w którym jest tyle przeżytych razem chwil. Mężczyzna chce ratować małżeństwo. Kobieta właściwie też, ale postanawia być w zgodzie ze sobą. Wybiera samotność, bo to może ją wzmocnić. Żeby kiedyś znów być z kimś, musi się przekonać, kim jest ona sama.
Nellis delikatnie opowiada o próbie poszukiwania równowagi między przeszłością a przyszłością. O odwadze podejmowania niestandardowych decyzji i braniu za nie odpowiedzialności. Jak to w czeskim kinie, dodaje kilka zabawnych sytuacji i trochę poezji. Reżyserkę wspiera wykonawczyni głównej roli, aktorka, skrzypaczka i wokalistka Iva Bittova, grająca bez cienia fałszu niełatwą rolę Julii. A także operator Ramunas Greicius, który zrobił piękne zdjęcia starej i nowoczesnej Pragi.
I pomyśleć, że opowiadając o podobnych sprawach jak „Nigdy w życiu!” według Grocholi, nie robi z czterdziestolatki głupawego podlotka, lecz mądrą kobietę walczącą o własne miejsce w świecie.