Reklama

Łysi w Bruździe, czyli z Leszkiem Mądzikiem w Rumunii

W wielu pogrążonych w mroku widowiskach widz nie jest w stanie odróżnić aktora od drewnianego manekina. Taka praca wymaga pełnego oddania i niebywałej dyscypliny - pisze Jan Bończa—Szabłowski z St. Gheorghe.

Publikacja: 01.04.2009 11:51

Czwórka aktorów do ścięcia?. Od prawej Mateusz Żuławski, Daniel Adamczyk, Kaja Kusak, Krzysztof Ożóg

Czwórka aktorów do ścięcia?. Od prawej Mateusz Żuławski, Daniel Adamczyk, Kaja Kusak, Krzysztof Ożóg

Foto: Rzeczpospolita, Jan Bończa-Szabłowski jb-s Jan Bończa-Szabłowski

Podczas ostatniego wyjazdu do Rumunii na festiwal „Reflex” poznałem ich bliżej. Szybko okazało się, że Mądzikowi udało się zgromadzić nie tylko oddanych aktorów, ale też sympatycznych ludzi. Rozmawialiśmy o planach, marzeniach, a także o oporach, jakie musieli pokonać decydując się na ten rodzaj teatru.

21 -letni Krzysztof Ożóg studiuje dziennikarstwo na KUL, pisze wiersze. Wygrał kilka konkursów recytatorskich. Z Leszkiem Mądzikiem spotkał się na zajęciach z fotografii. Wtedy właśnie szef sceny Plastycznej zaprosił go do zespołu. — Zawsze chciałem być aktorem, więc propozycja dr. Leszka Mądzika bardzo mnie ucieszyła. Wahałem się przez chwilę, bo warunkiem przyjęcia było ostrzyżenie na zero. Jestem dość postawnym facetem i wyobraziłem sobie, że z łysą głową brakować mi będzie tylko kija basebalowego... Zainteresowania teatralne, myśl o podróżach przeważyły, choć po pierwszym ogoleniu miałem wrażenie, że przed lustrem widzę obcego człowieka.

Na festiwalu „Reflex”, gdzie pokazywano „Bruzdę”, postrzyżyny odbywały się drugiego dnia pobytu, w górskim hotelu niedaleko St. Gheorghe.

O dziwo, dużo mniejszy opór przez gołą czaszką miała Kaja Kusak. Dziewczyna o pięknych kasztanowych włosach. Studiuje psychologię i dziennikarstwo na KUL. Do zespołu Leszka Mądzika przyszła 2 lata temu.

— Kiedy usłyszałam, że muszę ogolić głowę, zgodziłam się bez problemu. Włosy nie ręka, pomyślałam, odrosną.

Reklama
Reklama

Przyznaje jednak, że przez znajomych zaczęła być postrzegana jako osoba ekscentryczna. Niektórzy o nic nie pytali, uznając, że to objaw choroby. Byli też tacy, którzy zaczęli się jej bać...

— Głównie mężczyźni, na szczęście, nie wszyscy. Często słyszałam, że kobieta powinna mieć długie włosy. Wtedy wymieniałam nazwiska Natalie Portman, czy Sinéad O'Connor, kobiet, które nie przejmowały się takimi opiniami. Wyjazdy Leszka Mądzika zaplanowane są bardzo starannie. Nad wszystkim czuwa nieoceniona Ania Łukasik i asystent Mistrza, Jarosław Figura, który pisał o nim pracę magisterską. Zespół nie wozi elektryków, ani montażystów. Tym wszystkim zajmują się aktorzy.

Daniel Adamczyk jest w grupie dopiero od dwóch miesięcy. Pochodzi z Sanoka. Studiuje Filologię polską i teatrologię na UMCS. Z Leszkiem Mądzikiem miał zajęcia ze scenografii. Wcześniej otarł się o kilka teatrów amatorskich. Mówi, że prawdziwym chrztem aktorskim był dla niego udział w „Bruzdzie” pokazywanej niedawno w katedrze wrocławskiej. W tym spektaklu każdy z aktorów zawinięty w papierowym kokonie przywieziony jest na taczce i zrzucony obok bruzdy wypełnionej wodą.

— Pierwsze zetknięcie z niemal lodowatą wodą było przeżyciem, które zapamiętam na długo. I prawdziwym chrztem aktorskim.

Cala grupa Leszka Madzika okazała się zespołem zdyscyplinowanym. Lubią przebywać ze sobą. Mistrz, którego większość krytyków festiwalu nazywała „Mr Magic” nie przypomina tyrana. Lubi samotnie wędrować z aparatem fotograficznym. Czasem towarzyszy mu Sylwester Adamczyk, fotograf poznany w Nowym Sączu.

To właśnie Sylwester zachęcił do udziału w zespole Mateusza Żuławskiego, studiującego na UMCS stosunki międzynarodowe. Jego wielką pasją są języki. Dobrze zna hiszpański, angielski, włoski, niemiecki i francuski. Niedawno odbył podróż do Chin i nie ukrywa, że wyjazdy ze sceną plastyczną to wielka przygoda. Mateusz zabrał do Rumunii trzy budziki i ku utrapieniu kolegów pierwszy nastawiał tuż po 6.00.

Reklama
Reklama

Teatralny demiurg Leszek Mądzik, przy bliższym poznaniu okazuje się człowiekiem łagodnym i dowcipnym. Zna swoją wartość, ale też — co rzadko się zdarza — ma dystans do siebie. Patrząc na grupę otaczających go ogolonych aktorów aż trudno uwierzyć, że jego ulubionym musicalem zawsze był „Hair”.

Podczas ostatniego wyjazdu do Rumunii na festiwal „Reflex” poznałem ich bliżej. Szybko okazało się, że Mądzikowi udało się zgromadzić nie tylko oddanych aktorów, ale też sympatycznych ludzi. Rozmawialiśmy o planach, marzeniach, a także o oporach, jakie musieli pokonać decydując się na ten rodzaj teatru.

21 -letni Krzysztof Ożóg studiuje dziennikarstwo na KUL, pisze wiersze. Wygrał kilka konkursów recytatorskich. Z Leszkiem Mądzikiem spotkał się na zajęciach z fotografii. Wtedy właśnie szef sceny Plastycznej zaprosił go do zespołu. — Zawsze chciałem być aktorem, więc propozycja dr. Leszka Mądzika bardzo mnie ucieszyła. Wahałem się przez chwilę, bo warunkiem przyjęcia było ostrzyżenie na zero. Jestem dość postawnym facetem i wyobraziłem sobie, że z łysą głową brakować mi będzie tylko kija basebalowego... Zainteresowania teatralne, myśl o podróżach przeważyły, choć po pierwszym ogoleniu miałem wrażenie, że przed lustrem widzę obcego człowieka.

Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Znamy zwycięzców 19. BNP Paribas Dwa Brzegi
Film
Żubr świadkiem krwawych wydarzeń. Finał Festiwalu Filmu i Sztuki BNP Paribas Dwa Brzegi
Film
Nie żyje reżyser Jerzy Sztwiertnia
Film
„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy
Patronat Rzeczpospolitej
Złota Palma z Cannes, Marcin Dorociński i „Papusza”. Weekend otwarcia 19. BNP Paribas Dwa Brzegi zapowiada się wyśmienicie
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama