Hollywood nad Tybrem

Mówi się, że historia miasta dzieli się na trzy okresy – imperialny, papieski i... filmowy. Rzym pobudził bowiem wyobraźnię wielu twórców włoskiego i światowego kina.

Publikacja: 30.04.2009 03:02

„Słodkie życie”

„Słodkie życie”

Foto: BEW

Przypominam sobie o tym, zastanawiając się, jak ogarnąć ogrom atrakcji, które oferuje wieczne miasto. Czy można znaleźć wspólny mianownik dla wędrówek po Rzymie antycznym, chrześcijańskim, renesansowym, barokowym? Rzymie Caravaggia, Rafaela, Michała Anioła, Goethego, Byrona, Mickiewicza, Sienkiewicza? Który Rzym wybrać?

Dzisiaj mam dosyć deptania po via del Corso, najpopularniejszej rzymskiej arterii handlowej. Ze wszystkich stron płynie tłum zakupoholików. Zatrzymuję się na przystanku z widokiem na Piazza Venezia. Czekanie na autobus skracam sobie oglądaniem na ulicznym stoisku filmowych kalendarzy na rok 2010. Przywołują słynne sceny z kina kręcone w Rzymie. I tu nagła iluminacja: a może tym razem pójść tropem filmowym?

Ale od czego zacząć? Nadjeżdżający autobus rozprasza wątpliwości – wiezie mnie prosto na Via del Tritone, skąd już tylko dwa kroki do fontanny di Trevi. Bodaj najbardziej filmowego symbolu Rzymu. Do tej fontanny pewnej szalonej nocy wskoczyła Anita Ekberg, pociągając za sobą Marcella Mastroianniego („Słodkie życie”, 1959 r., Federico Fellini). Scenę kąpieli Fellini kręcił w marcu. Zdjęcia trwały kilka godzin, ale posągowa szwedzka piękność zniosła zimny prysznic bez zmrużenia oka.

[srodtytul]Dość fontann, chcemy chleba[/srodtytul]

Barokową fontannę di Trevi, arcydzieło Berniniego, ledwo widać zza tłumu turystów. Błyski fleszy ślizgają się po marmurowych figurach: Neptunie, koniach symbolizujących wody spokojne i wzburzone, personifikacjach obfitości, zdrowia i czterech pór roku. Roześmiane Japonki zgodnie z tradycją rzucają do fontanny drobne monety. Czy wiedzą, że zwyczaj ten zapoczątkowały bohaterki filmu z 1954 r „Trzy monety w fontannie” w reżyserii Jeana Negulesco? Trzy amerykańskie dziewczyny przeżywające miłosne przygody z przystojnymi Włochami wrzucały do fontanny monety, by zapewnić sobie powrót do Rzymu.

Od fontanny di Trevi po kilku minutach docieram na Piazza Barberini pod kolejną malowniczą fontannę Berniniego – del Tritone. Morski bóg Tryton, unoszony przez dwa delfiny, wydmuchuje strumień wody z muszli. Tryton – symbol nieśmiertelności – stoi tu na chwałę XVII-wiecznego papieża Urbana VIII. Jego współcześni protestowali na ulicach: „Dość już fontann, chcemy chleba”.

W narożnym barokowym pałacu Barberini, obecnie Narodowej Galerii Sztuki Antycznej, w której można obejrzeć portret Fornariny, czyli Margherity Luti, ukochanej Rafaela, mieściła się ambasada, w której gościła Audrey Hepburn, księżniczka z „Rzymskich wakacji” (1953 r.) w reżyserii Williama Wylera. Księżniczka wymknęła się stąd znudzona oficjalnymi obowiązkami, by razem z Gregorym Peckiem w roli żądnego sensacji amerykańskiego dziennikarza przemierzyć cały Rzym. „Rzymskie wakacje” to dla wielu fanów kultowy przewodnik po mieście. Na Via Veneto pnącej się od placu łagodnie w górę spaceruję wzdłuż luksusowych hoteli, restauracji, eleganckich kawiarni. Na przełomie lat 50. i 60. było to miejsce okupowane przez gwiazdy kina i fotografujących je paparazzich. Dziś przesiadują tu głównie turyści, którzy szukają dawnej atmosfery. Tymczasem gwiazdy przeniosły się do Trastevere, dzielnicy długo uważanej za gorszą stronę Tybru.

Via Veneto kończy Porta Pinciana – antyczny mur wyglądający o zmierzchu jak wielka teatralna dekoracja. Przechodzę pod jego łukami i trafiam do rozległych zielonych ogrodów Villa Borghese, gdzie Vittorio de Sica umieścił akcję „Kochanków z Villa Borghese” (1953 r.). Spaceruję romantycznymi alejkami parku pod baldachimami pinii i odwiedzam Galerię Borghese – pałac wzniesiony w XVII wieku przez rozsmakowanego w sztuce kardynała Scipione’a Borghese. Wnętrza uwodzą urodą. Rzymskie mozaiki, wspaniałe obrazy, m.in. „Dama z jednorożcem” Rafaela, „Chłopiec z koszem owoców” Caravaggia, „Miłość święta i miłość ziemska” Tycjana.

Niezliczone marmurowe rzeźby. David zbierający się do strzału z procy ma twarz swego twórcy, 26-letniego Berniniego. Rzeźba Canovy przedstawiająca Paulinę Borghese, siostrę Napoleona, w roli Wenus cieszy oczy hedonistów. Nie bez powodu jej mąż, Camillo Borghese, strzegł zazdrośnie dzieła, nie pozwalając nikomu go oglądać.

[srodtytul]Międzynarodowe Schody Hiszpańskie[/srodtytul]

Wracam do historycznego centrum Rzymu – na plac u stóp Schodów Hiszpańskich. Schody grały m.in. w „Rzymskiej opowieści” (1998 r.) Bernarda Bertolucciego, „Utalentowanym panu Ripleyu” (1999 r.) w reż. Anthony’ego Minghelliego i oczywiście w „Rzymskich wakacjach”. Życie towarzyskie kwitnie w tej okolicy. Spotka się tu znajomych bez umawiania. Na schodach koncertuje właśnie gospelowy zespół z Ameryki, tłum gęstnieje. Do niewielkiej kamiennej, na pół zatopionej, łodzi Fontana della Barcaccia wskoczyło tylu chętnych, że ustanowili chyba rekord Guinnessa.

Plac i schody rozbrzmiewają wszystkimi językami świata. Międzynarodowe tradycje są zresztą wpisane w ich historię. Schody Hiszpańskie ufundowali Francuzi, zbudowali Włosi, a ich nazwa pochodzi od siedziby ambasadora hiszpańskiego, który w XVII wieku rezydował przy placu Hiszpańskim. Z jednej strony schodów stoi dom, w którym mieszkał angielski poeta John Keats, z drugiej kamienica ze słynną angielską XIX-wieczną herbaciarnią Babington’s English Tearoom. Kaskady stopni pną się do kościoła św. Trójcy i ogrodów na wzgórzu Pincio. Rozpościera się stąd niesamowity widok na wieże, kopuły i dachy całego Rzymu. Z powrotem Schody Hiszpańskie prowadzą mnie wprost na via Condotti z witrynami luksusowych sklepów Diora, Armaniego, Prady, Gucciego, Louisa Vuittona.

Większość dyktatorów mody stawia na dyskretną elegancję, czasem tylko urozmaiconą ekstrawagancję formy lub koloru. Przed Antico Caff? Greco, kawiarnią założoną w 1760 roku, kłębią się turyści z plecakami. Stoliki zajęte, a przy barze ścisk niewiarygodny do espresso z łykiem likieru lub grappy. Wycofuję się, zadowalając się spojrzeniem na ściany z widokami dawnego Rzymu oraz niezliczonymi portretami sławnych bywalców: Byrona, Goethego, Liszta, Wagnera, Mickiewicza, Miłosza.

Via Condotti wyprowadza mnie znów na Corso. Skręcam w labirynt przylegających do niego uliczek i docieram do moich ulubionych placów w Rzymie: Piazza Navona i Piazza Rotonda przed Panteonem.

[srodtytul]Chwile z Sophią Loren [/srodtytul]

Przy Piazza Navona mieszkali dwaj przyjaciele z filmu „Biedni, lecz piękni” (1954 r., reż. Dino Rissi), zakochani w jednej dziewczynie. W renesansowym pałacu Taverna w sąsiedztwie placu – Nicole Kidman, bohaterka „Portretu damy” (1996 r.) w reż. Jane Campion. A w apartamencie między Piazza Navona i Piazza di Tor Sanguigna Sophia Loren we „Wczoraj, dzisiaj, jutro” (1963 r.) Vittoria de Siki kusiła Marcella Mastroianniego striptizem, który przeszedł do historii kina.

Piazza Navona oszałamia barokowym przepychem. Centrum placu, naprzeciw kościoła św. Agnieszki, zajmuje potężna fontanna z figurami symbolizującymi wielkie rzeki świata: Ganges, Dunaj, Nil i La Platę. Fontanna jest dziełem Gianlorenza Berniniego, a kościół – jego największego rywala Francesca Borrominiego. Jak napięte były między nimi stosunki, niech świadczy anegdota, według której Bernini zakrył oczy Nilu woalem, aby ten... nie musiał patrzeć na kościół św. Agnieszki.

Barokowe dzieła na Piazza Navona wzniesiono dla XVII-wiecznego papieża Innocentego X. Ale niecodzienny eliptyczny kształt placu dokładnie odwzorowuje plan lekkoatletycznego stadionu cesarza Domicjana z I wieku n.e. Krańce placu zajmują dwie mniejsze fontanny. Tę z Neptunem od północy obsiedli artyści oferujący widoki Rzymu i portrety malowane na miejscu.

[srodtytul]Mówiący pomnik [/srodtytul]

Od południa mijam Maura moczącego się w fontannie, także Berniniego, i kieruję w stronę Tybru. Wychodzę prosto na obtłuczony antyczny posąg. Niektórzy z badaczy przypuszczają, że mógł być kiedyś fragmentem większej sceny z „Iliady” Homera. W średniowieczu przewrócony na ziemię służył za kamień umożliwiający przejście zabłoconą ulicą. Na obecnym miejscu stoi od XVI wieku, a Rzymianie zwą go Pasquino, od imienia szewca mieszkającego w sąsiedztwie. Pasquino (we włoskim pasquinata znaczy paszkwil) wieszał na posągu satyry i paszkwile na bogatych i sławnych, nie bojąc się nawet krytykować papieża. Dał tym samym początek tradycji mówiących posągów. Do dziś figura jest oblepiana wierszowanymi politycznymi sentencjami naklejanymi pod osłoną nocy.

Chwilę się waham, czy iść prosto na Campo de’Fiori. Dla wielu to magiczne miejsce z malowniczymi zaułkami, tanimi trattoriami i barwnym targiem z zawsze świeżymi owocami i kwiatami wokół pomnika Giordana Bruna. Jednak dla mnie cieniem na uroki campo kładzie się pamięć o wielkim filozofie, który został spalony w tym miejscu na stosie w 1600 roku.

Wolę więc odbić od Piazza Navona na wschód i wyjść na kameralną Piazza della Rotonda z Panteonem. Na tym placu Peter Greenaway zaaranżował scenę bankietu w „Brzuchu architekta” (1987 r.). A na pobliskim Piazza di Pietra w świątyni Hadriana otoczonej korynckimi kolumnami Monica Vitti spotkała pierwszy raz Alaina Delona w „Zaćmieniu” (1962 r.), za sprawą Michelangela Antonioniego. W drodze powrotnej pod Panteon koniecznie trzeba zajrzeć do sławnej lodziarni Giolitti przy Via degli Uffici del Vicario 40. Trud odnalezienia jej w labiryncie zaułków rekompensują nam lody w kilkudziesięciu smakach. A w Caffe Tazza d’Oro przy Via degli Orfani 82/84 najlepsze w mieście espresso. Ceny na każdą kieszeń.

Panteon był przed dwoma tysiącami lat rzymską świątynią wszystkich bogów (budowla budzi szczególny podziw imponującą kopułą), a od VII wieku jest chrześcijańska bazyliką. Grób genialnego Rafaela, zmarłego w swoje 37. urodziny, znajduje się pod figurą Madonny Lorenza Lottiego. Naprzeciw spoczywa Wiktor Emmanuel II – pierwszy król zjednoczonych w 1861 roku Włoch.

[srodtytul]Z kamerą w Watykanie[/srodtytul]

Watykan po drugiej stronie Tybru był tłem wielu filmów. Prowadzący do niego most Świętego Anioła zagrał w debiucie Pasoliniego „Włóczykij” (1961 r.). Placem św. Piotra przechodził m.in. Al Pacino w „Ojcu chrzestnym III” (1990 r., reż. Francis Ford Coppola). Ale we wnętrzach papieskiego Watykanu z reguły nie można kręcić scen z aktorami. Wyjątek zrobiono dla „Świadectwa” (2008 r., reż. Paweł Pitera) – fabularyzowanego dokumentu o Janie Pawle II opartego na wspomnieniach kardynała Stanisława Dziwisza, w którym narrator, Michael York, wchodzi do Kaplicy Sykstyńskiej i Stanz Rafaela.

Turyści, aby wejść do bazyliki św. Piotra, muszą przejść przez kontrolne bramki w podcieniach kolumnady. Potężna kolejka posuwa się nawet sprawnie. Najpierw za sznurem ludzi skręcam do grot, gdzie spoczywa Jan Paweł II. Za barierką naprzeciw krypty z prostą marmurową płytą nagrobną i płaskorzeźbą Matki Boskiej z Dzieciątkiem i Aniołami można chwilę spokojnie pokontemplować. Potem zbliżam się do grobu św. Piotra z freskiem Giotta, widocznym także ze środka bazyliki pod imponującym baldachimem z brązu Berniniego.

We wnętrzach największej chrześcijańskiej bazyliki, pod kopułą Michała Anioła, zapominam o zmęczeniu. Światło ślizgające się po kolorowych marmurach i kamiennych posągach nadaje potężnej budowli iluzję lekkości i metafizyczną atmosferę.

Do Muzeów Watykańskich trzeba ustawić się w następnej kolejce, w której nieraz można spędzić i pół dnia. Nie wierzę własnemu szczęściu – tuż przed weekendem udało mi się wejść po 15 minutach!

Od mojego poprzedniego pobytu zmieniła się trasa zwiedzania. Teraz obowiązkowo do Kaplicy Sykstyńskiej i Stanz Rafaela idzie się, bardzo długo, przez galerie poświęcone współczesnej sztuce religijnej. Niemal każdy przyspiesza kroku, nie zawracając sobie głowy dziełami Chagalla czy Dalego. Aby do sal z dziełami Rafaela! Ja najbardziej lubię „Szkołę ateńską” z dyskutującymi filozofami o twarzach wielkich artystów, m.in. Leonarda da Vinci i Michała Anioła.

No i wreszcie kulminacja – freski Michała Anioła w Kaplicy Sykstyńskiej. Na szczytowej ścianie Sąd Ostateczny z gniewnym Chrystusem. U jego stóp odnajduję św. Bartłomieja, który trzyma w rękach świadectwo swojego męczeństwa – zdartą własną skórę. Michał Anioł namalował na niej swój autoportret, dając do zrozumienia, że praca nad freskami kosztowała go wiele cierpień i wyrzeczeń.

[srodtytul]Tam, gdzie Gregory Peck uwodził Audrey Hepburn[/srodtytul]

Wracam do punktu wyjścia – na Piazza Venezia z wielkim białym pomnikiem Wiktora Emanuela II i wygiętym w podkowę Ołtarzem Ojczyzny, który rzymianie, z właściwym sobie sarkazmem, przemianowali na „maszynę do pisania”. Z prawej wychyla się zza niego Kapitol – kolebka Rzymu. Prowadzącą do Muzeów Kapitolińskich Piazza Campidoglio (projektu Michała Anioła) sfilmował Andriej Tarkowski w „Nostalgii” (1983 r.). A na sąsiednim wzgórzu, Awentynie, Gregory Peck opowiadał w „Rzymskich wakacjach” Audrey Hepburn starą rzymską legendę, według której kamienne Usta Prawdy przy kościele Santa Maria in Cosmedin mogą zacisnąć się na ręce kłamcy. I udawał w pamiętnej scenie, że nie może wyjąć z nich ręki.

Z lewej strony pomnika Wiktora Emanuela otwiera się fantastyczna perspektywa również na starożytny Rzym z Forum, Termami Trajana i widocznym w końcu Via Fori Imperiali Colosseum. W Koloseum Ridley Scott kręcił dramatyczne sceny – w których „Gladiator” Russell Crowe walczył o życie (2000 r.) – a Bernardo Bertolucci finał „Konformisty” (1970 r.).

Dalej na południowo-wschodnim skraju miasta przy Via Tuscolana ulokowano filmowe studia Cinecitta, Miasto Kina. Jego zwiedzanie, niestety, możliwe jest tylko z zorganizowaną wycieczką (od października do czerwca). Studia zbudowano w roku 1937. Po wojnie przejęli je neorealiści. Od lat 50. i 60. XX w. przyciągały Amerykanów, którzy kręcili tu historyczne dramaty, komedie romantyczne i spaghetti westerny. Odtąd Cinecitta bywa nazywana Hollywoodem nad Tybrem. Powstało w niej ponad trzy tysiące filmów. Kilkadziesiąt z nich rozgrywa się w scenerii Rzymu. Na pewno więc wrócę jeszcze na filmowy szlak.

Przypominam sobie o tym, zastanawiając się, jak ogarnąć ogrom atrakcji, które oferuje wieczne miasto. Czy można znaleźć wspólny mianownik dla wędrówek po Rzymie antycznym, chrześcijańskim, renesansowym, barokowym? Rzymie Caravaggia, Rafaela, Michała Anioła, Goethego, Byrona, Mickiewicza, Sienkiewicza? Który Rzym wybrać?

Dzisiaj mam dosyć deptania po via del Corso, najpopularniejszej rzymskiej arterii handlowej. Ze wszystkich stron płynie tłum zakupoholików. Zatrzymuję się na przystanku z widokiem na Piazza Venezia. Czekanie na autobus skracam sobie oglądaniem na ulicznym stoisku filmowych kalendarzy na rok 2010. Przywołują słynne sceny z kina kręcone w Rzymie. I tu nagła iluminacja: a może tym razem pójść tropem filmowym?

Pozostało 95% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów