To drażliwy temat. Nie widzę potrzeby, żeby nasze filmy koniecznie wszędzie się podobały. Najpiękniejszy polski wiersz znakomicie przełożony na esperanto staje się tylko produktem wierszopodobnym. I tak jest z obrazem świata. Mówi się, że film, obok cyrku, posługuje się najbardziej międzynarodowym językiem. Czy tak jest naprawdę? Powiem rzecz niepopularną: nie widzę potrzeby, żeby polski film podbijał Brazylię. Może ważniejsze jest, żeby podobał się w Cieszynie czy w Toruniu. By ktoś bliski nas docenił. Na imprezach międzynarodowych dojmującym odczuciem jest dla mnie obcość. Jurorów, publiczności. Zawsze miałem takie wrażenie, nawet gdy mnie chwalono. Nie cenię na siłę wymuszanego uniwersalizmu. Czekam w kinie na bliskość.
[b]I, jak się domyślam, na fachową robotę? [/b]
Tak, oglądam stare filmy w kanale Kino Polska i widzę, że nawet te najsłabsze były bardzo starannie zrobione. Ale wtedy kręciło się dziennie 20 metrów, ekipy miały po 100 dni zdjęciowych. Obowiązywała rzetelność. Gdy byłem asystentem Kazimierza Kutza, do filmu "Linia" zbudowaliśmy w plenerze restaurację. Po wyjściu ekipy powstał tam normalny lokal. Podobnie zdarzyło się przy "Znikąd do nikąd" w Szlachtowej koło Szczawnicy. Scenograf Bolesław Kamykowski wiedział, jak pracują belki i jak zrobić z nich bezpieczną konstrukcję. Dzisiaj nikt takiej dekoracji nie robi. Polskiemu kinu szkodzi pośpiech. Pokolenie starych fachowców odeszło na emeryturę albo zmieniło zawód i zamiast wyczarowywać sztukaterię w filmach, robi ozdobne sufity albo pozłacane poręcze w nowych willach. Przestano myśleć o tych ludziach. Bo jak film kręci się w 15 dni, to fachowiec staje się przeszkodą. Wszyscy się spieszą, a on mówi: "Przepraszam, ale jeszcze nie skończyłem". Myślę, że razem z jurorami spróbujemy znaleźć tych, którym udało się oszukać prowizorkę.
[b]Coś obawiam się, że szansę na Złote Lwy ma w tym roku jednak eksperyment w stylu Andy Warhola... [/b]
Chciałbym zobaczyć filmy zaskakujące, świeże, które mogą się stać drogowskazami na przyszłość. Choć zdaję sobie sprawę, że jako juror nie mogę wpadać w awangardowe myślenie. Lubię określone kino, ale z ciekawością i życzliwie będę przyglądał się temu, czego sam bym nie zrobił.