W zeszłym roku oglądaliśmy w kinach jego nie najwyższych lotów „Brzydką prawdę” z Katherine Heigl i Szkotem Gerardem Butlerem. Teraz ta jasnowłosa, utalentowana aktorka – zasługująca na lepsze role, niż jej proponują – powraca w nowym filmie reżysera.
Niestety, niewiele da się o „Panu i Pani Kiler” napisać, bowiem dystrybutor nie zorganizował pokazu prasowego, zobligowany zakazem swojego amerykańskiego odpowiednika. Tak się czasem dzieje, gdy obrazy zza oceanu mają premiery jednocześnie w USA i innych krajach. Ale tym razem także w Ameryce firma Lionsgate nie pokazała filmu krytykom odpowiednio wcześniej, planując to zrobić rankiem w dniu premiery. To wyraz nowego trendu w Hollywood, gdzie duże studia wolą promować swoje produkcje poprzez posty kinomanów zamieszczane w serwisach społecznościowych.
Wiem jedynie, że pod względem fabularnym „Pan i Pani Kiler” to połączenie komedii romantycznej z sensacyjną.
Młodzi bohaterowie – Jen i Spencer Aimes – poznają się podczas wakacji, zakochują w sobie i pobierają. Młoda żona nie wie, że małżonek jest płatnym zabójcą na usługach CIA. Po trzech latach ludzie uważani przez nich za przyjaciół zaczynają nastawać na ich życie. Prawdopodobnie są kilerami, którym zlecono zabicie Spencera, a wraz z nim Jen...