I wtedy – jak to w komediach romantycznych bywa – pojawia się on. Piękny nieznajomy. Wręcza bohaterce bukiet, całuje i odchodzi. A ona z zachwytu dosłownie traci głos.
Ten motyw reżyserka i scenarzystka Ewa Pytka zapożyczyła z baśni. U braci Grimm i ich następców często pojawiały się księżniczki, które były nieme, dopóki ktoś nie zdjął z nich zaklęcia. Tu w roli rycerza występuje Jan Wieczorkowski. I jak przystało na baśniowego bohatera bez skazy, jest niewinnym, nieśmiałym kawalerem.
Wieczorkowski w roli amanta, schemat z bajki – film Ewy Pytki jest przewidywalny, chwilami aż do bólu. Choć pomysł, by oniemiała bohaterka pracowała w radiu, gdzie głos stanowi podstawowe narzędzie pracy, był niezły. Gdyby jeszcze został w pełni wykorzystany…
Na tle polskich komedii romantycznych ta prezentuje się przyzwoicie głównie dzięki pełnej wdzięku grze Anety Todorczuk-Perchuć. Ale sukcesu filmowi nie wróżę. Wyniki frekwencyjne poprzednich wskazują, że czas miłosnych komedii nad Wisłą dobiegł już końca. „Milczenie jest złotem” zbyt kurczowo trzyma się oklepanej konwencji, by ożywić dogasającą koniunkturę.
[i]Milczenie jest złotem. Polska 2010, reż. Ewa Pytka, wyk. Aneta Teodorczuk-Perchuć, Jan Wieczorkowski, Krzysztof Globisz[/i]