Centurion: ucieczka legionisty przed barbarzyńcami

„Centurion" to kostiumowe kino akcji przyrządzone z trzech składników: krwi, flaków i banałów na temat wojny

Publikacja: 19.12.2010 20:59

„Centurion" wejdzie na ekrany w najbliższy piątek

„Centurion" wejdzie na ekrany w najbliższy piątek

Foto: Monolith

Biegnij, Rzymianinie, biegnij! Niewykluczone, że była to jedyna myśl, jaka kołatała się w głowie Neila Marshalla – reżysera „Centuriona" – gdy pisał scenariusz filmu. Konstrukcja fabuły jest prymitywna jak cykl życia pierwotniaków. Jej główną atrakcję stanowi niekończąca się gonitwa przerywana gwałtownymi jatkami. Ucieka grupka rzymskich legionistów. Ścigają ich dyszący chęcią zemsty barbarzyńcy.

Pierwszym przewodzi tytułowy centurion Quintus Dias (Michael Fassbender). Jest wiernym żołnierzem imperium, choć coraz bardziej wątpi w sens walki z plemionami Piktów w północnej Brytanii.

Właśnie wydostał się wraz z kompana-mi z zasadzki zastawionej na IX legion, który miał spacyfikować tubylców i schwytać ich wodza. Quintus, by przeżyć, musi dotrzeć na tereny w pełni kontrolowane przez Rzymian.

Jego śladem podąża Etain (Olga Kurylenko), bezlitosna tropicielka, z watahą piktyjskich wojowników u boku.

Motyw pogoni jest jednym z najbardziej oklepanych chwytów dramaturgicznych w historii kina. Ostatnio sięgnął po niego Mel Gibson w „Apocalypto". Neil Marshall, dotychczas zręczny twórca horrorów (m.in. „Armia wilków"), idzie śladem australijskiego gwiazdora.

Dlatego jeśli bohaterowie nie biegną na tle górzystego krajobrazu Szkocji, to skaczą sobie do gardeł z rzeźnickim zapałem. Zestaw scen jest w tym przypadku nieograniczony: od pospolitego nadziewania na miecze i piki przez odrąbywanie członków po patroszenie ofiar. Jucha tryska na wszystkie strony. Słowem – oglądamy ponury komiks utrzymany w estetyce kina klasy B. Ale naprawdę niedobrze się robi, gdy Marshall łopatologicznie wykłada antywojenne przesłanie.

Choć akcja filmu rozgrywa się w 117 roku, za czasów Hadriana, reżyser wyraźnie nawiązuje do interwencji w Iraku i Afganistanie. Piktowie są w ujęciu Marshalla gotowymi na wszystko partyzantami. Rzymianom przypadła niewdzięczna rola najeźdźców uwikłanych w złą, brudną wojnę.

Jej obraz jest nakreślony w „Centurionie" z fantazją godną tabloidów. Legioniści przypominają rozbuchane od testosteronu samce alfa, które podczas ataku szczerzą kły. Jeszcze barwniej prezentuje się druga strona. Brytyjscy tubylcy tworzą zgraję śmiesznie uszminkowanych dzikusów. A ich kobiety są bardziej bezwzględne niż mityczne Amazonki.

Jeśli ktoś ma ochotę na starożytność w wersji pop, niech sięgnie po seriale „Rzym" lub „Spartakus. Krew i piach". Toporny film Marshala to rozrywka z niższej półki.

Biegnij, Rzymianinie, biegnij! Niewykluczone, że była to jedyna myśl, jaka kołatała się w głowie Neila Marshalla – reżysera „Centuriona" – gdy pisał scenariusz filmu. Konstrukcja fabuły jest prymitywna jak cykl życia pierwotniaków. Jej główną atrakcję stanowi niekończąca się gonitwa przerywana gwałtownymi jatkami. Ucieka grupka rzymskich legionistów. Ścigają ich dyszący chęcią zemsty barbarzyńcy.

Pierwszym przewodzi tytułowy centurion Quintus Dias (Michael Fassbender). Jest wiernym żołnierzem imperium, choć coraz bardziej wątpi w sens walki z plemionami Piktów w północnej Brytanii.

Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów