Wojna Restrepo: walka marines z talibami w Afganistanie

Nominowana do Oscara „Wojna Restrepo” pokazuje, że z talibami nie można wygrać

Publikacja: 16.02.2011 23:50

Film od piątku także na DVD

Film od piątku także na DVD

Foto: Mayfly

W dokumencie Tima Hetheringtona i Sebastiana Jungera starcia z wrogiem nie mają uwodzicielskiej mocy jak w epickim kinie wojennym lub thrillerach w rodzaju oscarowego „The Hurt Locker. W pułapce wojny”. Twórcy dobitnie pokazują, że wojenna rzeczywistość jest skrajnie nieefektowna, nawet w najbardziej niebezpiecznym miejscu na Ziemi.

Hetherington i Junger, wraz z plutonem marines, spędzili 15 miesięcy w dolinie Korengal. CNN i wojskowi nazywają ją afgańską Doliną Śmierci. W ciągu pięciu lat wojny z talibami zginęło w niej 50 Amerykanów.

To reporterski zapis z pierwszej linii frontu. Autorzy uchwycili szok i strach żołnierzy. Wojenny chaos i wszechogarniającą nudę w oczekiwaniu na atak lub zwiad. Pokazali także, na czym polega braterstwo broni.

„Mieszkałem w ciasnym bunkrze. Nie można było nawet wstać. Czułem się jak ryba w konserwie” – wspomina jeden z marines. „Wyły jakieś małpy... Sądziłem, że to talibowie” – mówi drugi. Wróg zwykle pozostawał niewidzialny. Seria z kałasznikowa mogła paść w każdej chwili. Tak zginął Juan „Doc” Restrepo. Sanitariusz plutonu dostał dwa postrzały w szyję. Po jego śmierci koledzy dotarli w głąb doliny, gdzie na cześć „Doca” założyli posterunek.

„Weszliśmy na zbocze z łopatami i kilofami” – opowiadają marines. „Całą noc kopaliśmy mały schron w kształcie półkola. Tamtego dnia było pięć – siedem ostrzałów”. Baza stanowiła dla Amerykanów symbol triumfu nad wrogiem, a przede wszystkim była hołdem dla poległych.

Jej budowa staje się jednak w filmie również dyskretną metaforą afgańskiej wojny. Posterunek Restrepo był w istocie skrawkiem jałowej ziemi, na którym stanęła lepianka przykryta workami z piaskiem. Tak wyglądał znak zwycięstwa. Pod koniec 2009 roku Amerykanie wycofali się z doliny. Baza nie zmieniła układu sił.

O tym, że walki z talibami w Afganistanie nie można wygrać, przekonują także sceny spotkań z mieszkańcami okolicznych wiosek. Dowódcy plutonu rozmawiali co tydzień z przedstawicielami starszyzny.

Przekonywali, że region ma szansę na rozwój, jeśli tylko uda się stąd wykurzyć talibów i zbudować w dolinie porządną drogę. Jaki był efekt tych pogadanek?

Hetherington i Junger zarejestrowali, jak marines wkraczają do osady, którą wcześniej ostrzelali. Kobiety trzymają na rękach ranne dzieci. Terroryści uciekli.

Jeden z pułkowników rozmawia z wieśniakami: „Ci, którzy przychodzą i dają wam 5 dolarów za przewóz broni przez góry lub ukrywanie partyzantów, wmawiają wam, że to dżihad. Ale w istocie nie robią dla was nic. Tylko wykorzystują za marne grosze”. Miejscowi słuchają go z rosnącą obojętnością.

Dwa różne światy. Bez szans na porozumienie.

W dokumencie Tima Hetheringtona i Sebastiana Jungera starcia z wrogiem nie mają uwodzicielskiej mocy jak w epickim kinie wojennym lub thrillerach w rodzaju oscarowego „The Hurt Locker. W pułapce wojny”. Twórcy dobitnie pokazują, że wojenna rzeczywistość jest skrajnie nieefektowna, nawet w najbardziej niebezpiecznym miejscu na Ziemi.

Hetherington i Junger, wraz z plutonem marines, spędzili 15 miesięcy w dolinie Korengal. CNN i wojskowi nazywają ją afgańską Doliną Śmierci. W ciągu pięciu lat wojny z talibami zginęło w niej 50 Amerykanów.

Pozostało 81% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu