Najbardziej frapująca jest „Królowa i ja" (wtorek, godz. 18.00, środa, godz. 8.50), historia spotkania młodej irańskiej reżyserki z Farah Pahlavi, wdową po szachu Iranu – Mohamedzie Rezie Pahlavim. Autorka filmu Nahid Persson Sarvestani walczyła przed laty z reżimem szacha, wierząc w konieczność rewolucyjnych zmian i swobody demokratyczne. Traktowany jako wyzwoliciel Chomeini także zawiódł jej nadzieje – musiała uciekać razem z rodziną. Od lat, podobnie jak cesarzowa Farah, żyje na emigracji. Pierwotnie dokumentalistka chciała nakręcić film, który stałby się konfrontacją postaw jej i cesarzowej. Gdy jednak pojechała do niej do Paryża – sprawy przybrały inny obrót. Farah Pahlavi początkowo traktowała Nahid z ogromnym dystansem. Pełna godności, ale i mądrości, piękna cesarzowa wzbudzała jednak coraz cieplejsze uczucia w reżyserce. Co z tego wyniknęło – trzeba koniecznie zobaczyć.
„Dzieci proroka" (środa, godz. 18.00, czwartek, godz. 9.35) dają rzadką okazję przyjrzenia się rytuałom religijnym szyitów z Bractwa Żałobnego, którzy każdego roku uroczyście obchodzą święto Moharram, będące upamiętnieniem śmierci imama Hosseina, najstarszego syna Mahometa. Wielu młodych członków bractwa na co dzień żyje podobnie jaki, ich rówieśnicy na Zachodzie. Korzystają z komórek, palą na ulicy papierosy, słuchają zachodniej muzyki z pirackich płyt. Pokazane w filmie kobiety nie pozostają w tyle, choć tworzą osobny świat. – To największy problem, że świat automatycznie kojarzy islam z terrorem – mówi jeden z członków bractwa.
„Futbol ściśle tajny" (piątek, 25 marca, godz. 18.00, sobota, 26 marca, godz. 9.40) nakręcili niemieccy dokumentaliści, którzy towarzyszyli piłkarkom z Berlina, szykującym się do spotkania z reprezentacją Iranu. Sprawa do tego stopnia zainteresowała irańskie Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego, że data meczu została przesunięta o kilka miesięcy. I tak dziwne, że w kraju, w którym kobietom tak niewiele wolno, już od lat 60. istnieje narodowa drużyna w tej męskiej dyscyplinie. Dyskryminację uświęca prawo szarjiatu. Kobiety muszą być posłuszne mężczyznom i nosić czadory. Do tego dochodzą surowe przepisy obyczajowe. Musiały je także zaakceptować Niemki wyjeżdżające do Teheranu. Początkowo rozegranie meczu planowano na Azadi Stadion, największym piłkarskim obiekcie w Azji, ale ostatecznie drużyny spotkały się na dużo mniejszym stadionie. I choć widzami mogły być tylko kobiety, zawodniczki obu drużyn ubrane były w sposób zakrywający szczelnie każdą część ciała poza twarzą i dłońmi. Jak nieoczekiwany przebieg miały zawody – opowiada film.
„Nos po irańsku" (poniedziałek, godz. 18.00, wtorek, godz. 9.30) to opowieść o obyczajowości współczesnej irańskiej młodzieży. Jednym z najbardziej widocznych jej przejawów są oklejone plastrami nosy, których wiele zobaczyć można na ulicach miast.
Zarówno młode kobiety, jak i mężczyźni chętnie poddają się operacjom plastycznym. Dla dziewczyn pokazywanie twarzy jest szczególnie ważne – to jedyne, co mogą nosić odkryte. I jedna z nielicznych możliwości, by zamanifestować swoją odrębność i wyróżnić się z tłumu...