George R.R. Martin odwiedził Polskę

George R. R. Martin uważany jest za następcę Tolkiena. Na podstawie pierwszej części jego sagi „Pieśń lodu i ognia" powstał serial „Gra o tron" emitowany w polskim HBO

Publikacja: 19.06.2011 01:01

George R.R. Martin odwiedził Polskę

Foto: materiały prasowe

– Stworzono niesamowitą produkcję z jedną z najlepszych obsad w historii telewizji – powiedział „Rz" George R. R. Martin podczas wizyty w Polsce. – Cieszę się, że z mojej prozy powstał serial. Wielowątkowa historia o walce o władzę nie zmieściłaby się w filmie. Chociaż gdyby HBO miało kilkusetmilionowy budżet, jak Peter Jackson przy „Władcy Pierścieni", byłoby więcej efektów specjalnych i gigantyczne sceny batalistyczne.

Bunt wobec Tolkiena

Do tej pory ukazały się cztery części sagi „Pieśń lodu i ognia" (od 1996 r.). W sumie liczą prawie 4 tys. stron. Wszystkie zajmowały pierwsze miejsca listy bestsellerów „The New York Times”. W lipcu do księgarń w USA trafi piąty tom – „Dance With Dragons"

– Chciałem stworzyć trylogię – mówił Martin na konferencji prasowej w Warszawie. – Jednak już podczas pisania „Gry o tron" fabuła zaczęła się rozwijać i rozrastać. Zrozumiałem, że nie wyrobię się z całą historią w trzech tomach. Obecnie zakładam, że saga będzie miała siedem części, ale i to się może jeszcze zmienić.

Twórczość Martina często zestawiana jest z dokonaniami Tolkiena.

– Kiedyś pisarze naśladowali jego styl, teraz kopiują mój – twierdzi pisarz. – Był twórcą współczesnej literatury fantasty, ale nie czuję się jego epigonem. W latach 60. i 70. powstały setki książek o lordach z mroczną osobowością, którzy chcą zniszczyć świat. I o dzielnych elfach czy krasnalach, próbujących go uratować. Miałem dość takiej prozy. Należę do generacji pisarzy, którzy chcą wykreować coś nowego.

Obu słynnych twórców wiele dzieli.

– Tolkien ustalił tradycję pokazywania świata fantasty, na którą składa się m.in. brak scen łóżkowych – mówił Martin. – Oczywiście, tworzył w zupełnie innych czasach. U mnie jest dużo erotyki przeniesionej także do serialu.

Akcja sagi Martina dzieje się w świecie przypominającym średniowiecze, pojawiają się w nim jednak tajemnicze bestie i potwory. W pierwszej części kilka zwaśnionych rodzin walczy o żelazny tron Siedmiu Królestw.

– Nie odnoszę się do konkretnej rzeczywistości politycznej czy społecznej, piszę o sprawach uniwersalnych – twierdzi Martin. – Interesuje mnie natura człowieka, jego pęd do władzy. Ludzkie dążenia nie zmieniły się od epoki kamienia łupanego. Istotne tematy wyrażam poprzez literaturę fantasty, ponieważ uwielbiam ten gatunek. Ale jestem także autorem książek science-fiction i horrorów. Gdy w latach 50. dorastałem w New Jersey, czytałem wiele fantastycznych opowieści. Mój ojciec uważał, że tracę czas na bzdury. A ja ubóstwiałem smoki, zamki, statki kosmiczne czy ufoludki.

Pisarz w sieci i telewizji

George R. R. Martin jest jednym z producentów i scenarzystów serialu „Gra o tron".

– Odwiedziłem plan tylko kilka razy, ponieważ byłem zajęty pisaniem „Dance With Dragons" w moim domu w stanie Nowy Meksyk – mówił na konferencji. – Uczestniczyłem m.in. w castingach i zdjęciach w Irlandii Północnej. Najtrudniej było znaleźć najmłodszych aktorów. Zacząłem niemal żałować, że do „Gry o tron” wprowadziłem tak wiele dziecięcych postaci. Nie chcieliśmy angażować maluchów z doświadczeniem. Większość z nich gra w sitcomach, gdzie udają małych ważniaków albo słodkie maleństwa.

Martin uważa, że amerykańska telewizja przeżywa złoty wiek.

– Kiedyś były tylko trzy istotne stacje, teraz jest ich kilkanaście. Wszystkie tworzą oryginalne i innowacyjne seriale. Nadszedł wspaniały czas dla małego ekranu.

W latach 80. i 90. pracował jako scenarzysta telewizyjnych serii w Hollywood. Współtworzył m.in. „Strefę mroku" i fabularną wersję „Pięknej i bestii".

– Napisałem także scenariusze kilku pilotów, które nawet nie zostały nakręcone – opowiadał Martin. – Ta praca frustrowała mnie. Tworzyłem świetną historię, wyraziste postaci, wartkie dialogi, a serial i tak nie wchodził na ekran. Oczywiście, dostawałem pieniądze, również za niezrealizowane teksty. W Hollywood można dobrze zarabiać, a na koncie mieć mało zekranizowanych prac.

Pisarz rozpoczyna obecnie ekspansję na portalach społecznościowych.

– Ruszamy z moim profilem na Facebooku, wcześniej nieuczciwi internauci podszywali się pode mnie – opowiadał pisarz. – Ktoś udawał, że jest mną i niektórzy fani dawali się nabrać. Nie ukrywam, że przejmuję się tym, co o mnie piszą, zarówno w Internecie, jak i prasie. Jeśli jakiś autor twierdzi, że ignoruje odbiór swoich dzieł, to kłamie. Twórcy są z natury niepewni siebie. Mogę otrzymać setki recenzji porównujących mnie do Szekspira, ale wystarczy jedna negatywna, aby popsuć mi humor.

– Stworzono niesamowitą produkcję z jedną z najlepszych obsad w historii telewizji – powiedział „Rz" George R. R. Martin podczas wizyty w Polsce. – Cieszę się, że z mojej prozy powstał serial. Wielowątkowa historia o walce o władzę nie zmieściłaby się w filmie. Chociaż gdyby HBO miało kilkusetmilionowy budżet, jak Peter Jackson przy „Władcy Pierścieni", byłoby więcej efektów specjalnych i gigantyczne sceny batalistyczne.

Bunt wobec Tolkiena

Pozostało 90% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów