Po raz pierwszy wprowadziliśmy system selekcji projektów na zasadzie konkursu, z czego jestem bardzo zadowolony. To skuteczny sposób uniknięcia filmów przeciętnych; zależy nam wyłącznie na wybitnych. Powinny mieć albo sukcesy festiwalowe, albo telewizyjne mierzone wynikami oglądalności. A najlepiej – jedno i drugie. Zamówione przez nas filmy zrealizują zarówno młodzi utalentowani, jak i uznani dokumentaliści. Paweł i Marcel Łozińscy kręcą opowieść o sobie – "Ojciec i syn".
Irena i Jerzy Morawscy realizują "Dziewczyny na więziennym dachu" – o fenomenie wykształconych kobiet zakochujących się w kryminalistach. "Karski i władcy ludzkości" to projekt Sławomira Grunberga o Janie Karskim, w dużej mierze animowany. "Kryzys" Iwo Kardela przedstawia świat widziany oczami dozorcy jednego z warszawskich bloków. Wojciech Staroń kręci "Braci". Nad obrazem "I była miłość w getcie" opartym na opowieściach Marka Edelmana pracuje Jolanta Dylewska. "Ołówek" Joanny Frydrych to historia chorej, niemogącej poruszać się samodzielnie kobiety, której aktywność, pogoda i hart ducha są zadziwiające. Agnieszka Arnold przygotowuje "Kazika niepokonanego", a Lidia Duda – "Wszystko jest możliwe". Chociaż pierwszeństwo ma pokazywanie współczesnej Polski, to jeśli pojawi się świetny projekt historyczny – też go wyprodukujemy.
Jak pan to robi, że redakcja filmu dokumentalnego staje się instytucją o nazwie Andrzej Fidyk?
Biorę na siebie pełną odpowiedzialność za wszystko. Jeśli emituję zły film, to jest to wina Fidyka, a nie reżysera filmu. Jeśli wyemituję film fantastyczny, to analogicznie jest to moja zasługa. Takiego podejścia nauczyłem się w BBC.