Brak pytań o sacrum

Polskie kino na?obecność religii we?współczesnym świecie i?życiu każdego z?nas wydaje się głuche

Publikacja: 09.04.2012 19:54

„Hadewijch”, reż. Bruno Dumont, Francja 2009 r.

„Hadewijch”, reż. Bruno Dumont, Francja 2009 r.

Foto: EAST NEWS/ALBUM

Tekst z tygodnika Przekrój

Rodzima kinematografia produkuje zarówno filmy hagiograficzne (o Faustynie Kowalskiej, Jerzym Popiełuszce czy Karolu Wojtyle), jak i obrazy prowincjonalnej wspólnoty żyjącej pod czujnym okiem księdza plebana czy ojca detektywa. Od czasów „Dekalogu" Kieślowskiego brak jednak takiego kina, które na serio podejmowałoby pytania, jakie stawiają sobie religie. Które byłoby w stanie odnieść je do życia człowieka tu i teraz, we współczesnej Polsce. Do wrażliwości ludzi na ogół – jak większość mieszkańców Zachodu – mniej lub bardziej „zeświecczonych" i „odczarowanych", dla których ani religia, ani jej instytucjonalne wcielenia nie stanowią centrum życia.

Łaska boga, gest człowieka

Takie kino powstaje współcześnie w Europie Zachodniej, rzekomo, w przeciwieństwie do „katolickiej Polski", religijnie obojętnej czy wręcz – jak czytamy w działach opinii prawicowych pism – religii aktywnie wrogiej. Bruno Dumont, bracia Dardenne czy Claire Denis stawiają widzom pytania, jakie zawsze stawiały sobie religie: o możliwość zbawienia, wyprowadzenia człowieka z okrutnego stanu natury, z „wojny wszystkim przeciw wszystkim", o znaczenie sacrum czy etycznej treści chrześcijaństwa.

Żaden z tych filmowców nie określa się publicznie jako osoba religijna. Choć Dumont podkreśla, że tworzy kino „duchowe i poetyckie", to zaznacza: „Moje historie są bardzo fizjologiczne i pozbawione jakiejkolwiek metafizyki – ona mnie nudzi. Bohaterowie raczej się pochylają, niż wznoszą wzrok ku niebu – bardziej niż transcendencję kontemplują wsobność rzeczy". Ale paradoksalnie jego kino doszukuje się pytań stawianych przez religię, właśnie w tej „wsobności rzeczy". Robi to w polemice z wielkimi mistrzami kina religijnego, takimi jak Robert Bresson.

Porównajmy sceny z „Mouchette" Bressona i „Hadewijch" Dumonta. W pierwszym odrzucona przez swoją społeczność młoda dziewczyna rzuca się do rzeki. Widzimy, jak tonie. Wydaje się, że nie ma dla niej ratunku – nagle jednak rozlegają się dźwięki „Magnificat" Monteverdiego. W filmie praktycznie pozbawionym muzyki brzmią one niezwykle mocno, są znakiem, że być może mimo popełnienia przez dziewczynę śmiertelnego grzechu zadziałała zbawcza łaska boża. W drugim fragmencie młoda dziewczyna, uciekająca od świata do katolickiego zakonu, próbuje, jak Mouchette w rzece, utopić się w przykszlasztornym stawie. Od śmierci ratuje ją chłopak pracujący w klasztorze społecznie, w ramach wyroku, jaki otrzymał za bliżej nieokreślone przestępstwo.

U Bressona – wymagający aktu wiary ze strony widza akt łaski boga „nie z tego świata", u Dumonta – etyczny gest zagubionego w życiu chłopaka, ratujący równie zagubioną co on dziewczynę. Pozornie w zakończeniu Hadewijch nie ma nic „religijnego", wszystko rozgrywa się na poziomie relacji między dwojgiem ludzi, bez odniesienia do Boga. A jednak Dumont właśnie w tej „horyzontalnej" perspektywie spotyka się z problemami, z którymi od zawsze borykała się religia.

Kino to, w odróżnieniu od kina np. Tarkowskiego, bardziej niż nowym kinem religijnym należałoby nazwać kinem postsekularnym. Termin „postsekularyzm" odnosi się do nurtu we współczesnej filozofii, który zwraca się ponownie ku religii, po serii oświeceniowych odczarowań świata. Nie robi tego, by odwrócić efekty oświecenia. Postsekularni myśliciele zwracają uwagę, że nie da się całkowicie uciec od stawianych przez religię pytań – nowoczesność wyznacza nowe ramy do ich stawiania, ale nie jest ich w stanie unieważnić.

W perspektywie postsekularnej nie da się zrozumieć nowoczesnej epoki bez zrozumienia jej religijnych źródeł. I nie bez przyczyny wielu myślicieli lewicy (takich jak Slavoj Žižek czy Alain Badioiu) fascynuje się chrześcijaństwem, dostrzegając w nim głęboką niezgodę na niesprawiedliwy i nieracjonalny kształt rzeczywistości społecznej, oraz potencjał do jej zmiany. Kino Dumonta czy braci Dardenne podąża w świecie filmu tą samą drogą.

Chrystus współczesny

Dumont debiutuje w 1997 r. filmem „Życie Jezusa", którego tytuł nawiązuje do słynnej książki Ernesta Renana, klasycznego dzieła XIX-wiecznej historiografii. Renan badał życie Jezusa z Nazaretu tak, jak bada się życie każdej innej historycznej postaci. Film Dumonta nie opowiada jednak o historycznym Jezusie, ale o grupie nastolatków z małego miasteczka we Flandrii.

Młodzi ludzie niemający pracy całymi dniami włóczą się po mieście, jeżdżą na motorynkach, grają w bule, czasem uprawiają seks. W miasteczku pojawia się rodzina muzułmańskich emigrantów, wraz z nią młody chłopak. „Odbija" on dziewczynę jednemu z miejscowych wyrostków, ten go z zazdrości morduje. I właśnie w tym muzułmańskim imigrancie egzystującym na marginesie francuskiego społeczeństwa Dumont dostrzega współczesną figurę Chrystusa. Wykonuje odwrotny gest do gestu Renana: nie chodzi mu o odczarowanie historycznego Jezusa, ale o wskazanie, w jaki sposób chrystusowa figura niewinnej ofiary pozostaje kluczem do zrozumienia współczesnej rzeczywistości społecznej i politycznej. I etycznym wyzwaniem do jej przemiany.

Podobna intuicja pojawia się w filmie braci Dardenne „Milczenie Lorny" (2008). Tytułowa bohaterka jest emigrantką z Albanii próbującą żyć w Belgii – dla uzyskania odpowiednich papierów wychodzi za narkomana. „Opiekuje" się nią mafia jej krajanów, która liczy, że „mąż" dziewczyny szybko umrze, a ona – dysponując prawem stałego pobytu w „europejskim raju" – będzie mogła dla nich świadczyć różnego rodzaju usługi. Lorna zakochuje się jednak w mężczyźnie, a przynajmniej spędza z nim (może w odruchu litości) jedną noc i zachodzi w ciążę. Mężczyzna wkrótce umiera z przedawkowania, jednak Lorna – wbrew naciskom „opiekunów" – pragnie zachować dziecko.

W ostatniej scenie kobieta uciekając przed ścigającą ją mafią, trafia do szopy w lesie. Trudno nie rozpoznać w niej współczesnego wcielenia stajni w Betlejem, a w kobiecie i jej dziecku – figury Świętej Rodziny, dla której „nigdzie nie było miejsca". Dla braci Dardenne obraz ten nie ma ściśle „religijnego" sensu. Jest raczej wyrzutem sumienia wzywającym nas do działań na rzecz zmiany konkretnej rzeczywistości społecznej.

Polski postsekularyzm?

Czy tego typu tropy można odnaleźć we współczesnym kinie polskim? Z filmów nakręconych po 1989 r. na myśl przychodzi właściwie tylko „Przypadek Pekosińskiego" Grzegorza Królikiewicza. W ostatniej scenie filmu bohater – reprezentujący to, co marginalne, wyparte w polskiej kulturze – przyjmuje do swojego domu szukającą dla siebie miejsca współczesną Świętą Rodzinę. Pekosiński powtarza i potwierdza w ten sposób najbardziej podstawowy etyczny gest chrześcijaństwa.

Poza tym nasze kino na religię, na jej obecność w odczarowanym świecie, w życiu każdego z nas, zamieszkujących go nowoczesnych ludzi, wydaje się zaskakująco głuche. Gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, nasi biskupi i prawicowi publicyści mówili o tym, jak Polska ma na nowo zewangelizować Europę. Jednak jak dotąd, przynajmniej w kinie, poważne podejście do religii gości na polskich ekranach wtedy, gdy zaimportujemy je sobie z „bezbożnej", „zlaicyzowanej" Europy.

Tekst z tygodnika Przekrój

, kwiecień 2012

Tekst z tygodnika Przekrój

Rodzima kinematografia produkuje zarówno filmy hagiograficzne (o Faustynie Kowalskiej, Jerzym Popiełuszce czy Karolu Wojtyle), jak i obrazy prowincjonalnej wspólnoty żyjącej pod czujnym okiem księdza plebana czy ojca detektywa. Od czasów „Dekalogu" Kieślowskiego brak jednak takiego kina, które na serio podejmowałoby pytania, jakie stawiają sobie religie. Które byłoby w stanie odnieść je do życia człowieka tu i teraz, we współczesnej Polsce. Do wrażliwości ludzi na ogół – jak większość mieszkańców Zachodu – mniej lub bardziej „zeświecczonych" i „odczarowanych", dla których ani religia, ani jej instytucjonalne wcielenia nie stanowią centrum życia.

Pozostało 90% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu