Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Podczas zdjęć do nowego filmu został potrącony przez przejeżdżający motocykl. Trafił do szpitala, ale reanimacja nie powiodła się.
Theo Angelopoulos urodził się w Atenach. Skończył wydział prawa, następnie studiował w Paryżu reżyserię. Po powrocie do Grecji pracował jako krytyk filmowy, a w 1970 r. zadebiutował filmem „Rekonstrukcja". Potem była trylogia o XX-wiecznej historii Grecji – „Pamiętny rok", „Podróż komediantów" oraz „Myśliwi".
– Ciągle wyrównuję rachunki z historią – powiedział mi kiedyś w wywiadzie. – Czasem myślę, że jesteśmy podmiotami dziejów i mamy wpływ na ich bieg. Częściej jednak mam wrażenie, że to one zmieniają nas. Przeszedłem przez doświadczenia II wojny światowej i dwóch wojen domowych w Grecji. Moje osobiste losy w dużej mierze zależne były od historii. Czy stała się ona dla mnie obciążeniem? Z pewnością. Ale jednocześnie ukształtowała mnie, także jako artystę. W swoich filmach próbuję odciąć się od przeszłości, jednak tak naprawdę nie potrafię od niej uciec.
W 1980 r. zrealizował „Aleksandra Wielkiego", potem były: „Podróż na Cyterę", „Pszczelarz", „Pejzaż we mgle", „Zawieszony krok bociana". W tym ostatnim filmie Marcello Mastroianni pytał: „Ile granic trzeba przejść, żeby dojść do domu?". Angelopoulos też zawsze zadawał sobie to pytanie.