Reklama

Francuski łącznik

O tym, jak Władysław Sławny przywiózł do Polski humanistyczny fotoreportaż.

Publikacja: 09.12.2012 18:00

Fotoreportaż „Warszawiacy" z 1955 r. Poniżej: Władysław Sławny (po prawej) i Henri Cartier-Bresson n

Fotoreportaż „Warszawiacy" z 1955 r. Poniżej: Władysław Sławny (po prawej) i Henri Cartier-Bresson na Nowym Świecie.Wystawę „Świat Sławnego" można oglądać do 31 marca 2013 r. w warszawskim Domu Spotkań z Historią. Towarzyszy jej album.

Foto: Rep. Kuba Dąbrowski dzięki uprzejmości Domu Spotkań z Historią

Warszawa, rok 1951. Koncern RSW Prasa chce wprowadzić na rynek nowy tygodnik ilustrowany. Ma być odpowiedzią na królujące na Zachodzie, bogato ilustrowane, nowoczesne magazyny reporterskie, jak amerykański „Life" czy francuskie „Paris Match". Redaktorem naczelnym „Świata", bo tak nazywać się będzie tygodnik, zostaje Stefan Arski. Pismo, jako pierwsze w Polsce, ma stawiać na nowoczesną fotografię reportażową. Problem w tym, że nikt w kraju się tym gatunkiem na poważnie nie zajmuje. Dyrektor RSW Adam Rajski przypomina sobie o Władysławie Sławnym, którego podczas wojny poznał we Francji.

Władysław (właściwie Wolf) Sławny trafił do Paryża z Łodzi w roku 1926. Miał wtedy 20 lat. Interesował się fotografią i malarstwem, wierzył w komunizm. Studiował malarstwo i uczestniczył w życiu towarzysko-artystycznym. Utrzymywał się, wykonując legitymacyjne portrety imigrantów. Po kilku latach zaczął pracować jako reporter. Trafił w doskonały dla rozwoju fotografii dokumentalnej moment. Publikował w lewicujących „Regards" i „Vu". W redakcjach i kawiarniach spotykał późniejsze legendy, takie jak Henri Cartier-Bresson i Robert Capa. Dzielili przekonania polityczne i podobnie patrzyli na fotografię. Ich kadry miały chwytać moment, pokazywać życie, tłumaczyć jednego człowieka drugiemu – po francusku mówiło się „photographie humaniste" (fotografia humanistyczna). Wojnę Sławny spędził w Armii Polskiej gen. Sikorskiego, po wojnie pracował w polonijnej „Gazecie Polskiej". Radził sobie, ale raczej jasnym było, że nie czekała go wielka fotoreporterska kariera.

W takim momencie życia ze Sławnym kontaktuje się Adam Rajski z RSW. Proponuje mu objęcie stanowiska szefa działu foto. Sławny z żoną i dwójką dzieci sprowadza się do zrujnowanej Warszawy, zamieszkują w Alejach Ujazdowskich. Fotograf przywozi ze sobą bagaż fotoreporterskich doświadczeń. Umie korzystać z nowinek technicznych – forsować negatywy, pracować bez lampy przy zastanym świetle. Wie, jak układać zdjęcia w eseje – rządzące się swoją gramatyką fotograficzne opowieści. Skupia dookoła siebie ekipę młodszych fotografów, jak Jan Kosidowski czy Wiesław Prażuch. Sławny fotografuje sam i zleca tematy kolegom, nieustannie dyskutuje z nimi o tym, co robią. Często powtarza: „Zdjęcie musi kopnąć w twarz dynamiką i oryginalnym ujęciem". Do redakcji „Świata" przy Nowym Świecie 58, dzięki paryskim znajomościom Sławnego, trafiają będące przejazdem w Warszawie gwiazdy światowej fotografii na czele z Bressonem i Willym Ronnisem.

Reporterzy „Świata" fotografują codzienne życie Warszawy i reszty kraju: życie nocne (bez lampy!), zakupy, zabawy w remizach. Oczywiście fotografują również to, co trzeba – budowę Pałacu Kultury i Nauki, Nową Hutę, zjazdy socjalistycznej młodzieży. Chwalą i przyklaskują, ale ich zdjęcia na ogół są dalekie od socrealistycznej sztampy – czuje się w nich ludzką skalę. Dodatkowo Sławny ma wyjątkowy talent do znajdowania w PRL-owskiej rzeczywistości eleganckich, „francuskich" kompozycji. Nie chodzi tu o lukrowanie i zakłamywanie świata, raczej o bardzo zgrabne zamykanie go w kadry, na których nawet ruiny okazują się mieć plastyczny rytm.

Jesienią 1957 r. fotograf z rodziną wracają do Francji. Prawdopodobnie dzieje się to po namowach żony, która boi się rosnących w Polsce antysemickich nastrojów. Sześć lat spędzonych w „Świecie" to bez dwóch zdań najlepszy okres w jego karierze. Tygodnik wychodzi do roku 1968. Władze zamykają go po tym, jak Stefan Arski odmawia wzięcia udziału w antysemickiej nagonce.

Reklama
Reklama

Wystawę „S?wiat Sławnego" można oglądać do 31 marca 2013 r. w warszawskim Domu Spotkań z Historia?. Towarzyszy jej album.

Kuba Dąbrowski co tydzień pisze o rzeczach, które mogłyby być uznane za sztukę, ale są też częścią codzienności. O zdjęciach, plakatach, reklamach, okładkach książek i płyt, logotypach.

Film
Daniel Olbrychski – wiele twarzy artysty
Film
Nie żyje wielki artysta dokumentu Marcel Łoziński
Film
Nie żyje Terence Stamp. Słynny aktor miał 87 lat
Film
Narnia wraca na ekran z Meryl Streep. Reżyseruje autorka sukcesu „Barbie"
Film
Nie żyje krytyk filmowy Andrzej Werner
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama