Historia kalendarza Pirelli

Francuski dokument "Historia kalendarza Pirelli" opowiada historię jednego z najsławniejszych współczesnych gadżetów. Premiera w niedzielę o 21.45 w Planete - pisze Małgorzata Piwowar.

Aktualizacja: 13.09.2013 17:30 Publikacja: 13.09.2013 16:53

Historia kalendarza Pirelli

Historia kalendarza Pirelli

Foto: Planete+

Zwany jest pieszczotliwie - „Kal". Ten, kto miał w rękach ten kalendarz – może czuć się wybrańcem – drukowanych jest bowiem zaledwie 20 tysięcy egzemplarzy, które dostają specjalnie wyselekcjonowani adresaci. Kilka jego egzemplarzy trafia nieraz na aukcje, także charytatywne. Kalendarz waży ponad 2 kilogramy, a jego wymiary to 61 na 40 cm. Firma jest gotowa hojnie opłacać projekt. Budżet realizacji zdjęć do kalendarza zamyka się z reguły w kwocie od 1,5 do 2 milionów dolarów. Ale w 1964 roku, kiedy kalendarz został wydany po raz pierwszy – nikt nie przypuszczał, że będzie takim hitem. Początkowo miał być tylko firmowym gadżetem.

Zobacz galerię zdjęć

- Miał wisieć w warsztatach samochodowych – wspomina Gioacchino del Balzo, konsultant i koordynator kalendarza Pirelli. – Ale sukces sprawił, że zmienił przeznaczenie. Jakość zdjęć była taka, że okazał się zbyt dobry jak na warsztaty.

Koncepcję poszczególnych kalendarzy powierzano znakomitym fotografom, którzy mogli realizować swoje wizje nie oglądając się na koszty. Były sesje w Chinach, proekologiczna w Afryce, na wynajętych wyspach i w zamkach. Wyczarowywano arki Noego i wynajmowano ludzi do zamiatania plaż....Początkowo modelki były tylko ładnymi anonimowymi dziewczynami i nie pokazywały się nago – nie dopuszczały tego ówczesne normy obyczajowe.

Przełom nastąpił dopiero w połowie lat 70. W 1972 roku po raz pierwszy kalendarz przygotowała kobieta, Sarah Moon, i pokazała już wtedy kobiety z nagimi piersiami. A potem już poszło... Dziś top modelki i aktorki zaproszenie do sesji kalendarza Pirelli traktują jak zaszczyt.

Jeden fotografów występujących w filmie twierdzi, że Kal opowiada o pragnieniach mężczyzn, którzy co miesiąc chcieliby zaliczać inną kobietę. Autorzy dokumentu pokazują, że Kal jest mieszanką, wdzięku, blasku i marketingu.

- To dokument epoki, znak nadchodzącego roku – mówi Karl Lagerfeld.

On też uczestniczył w przygotowaniu jednej z ostatnich edycji kalendarza. W wydanym na 2011 rok Kalu pokazał modeli i modelki jako muzy i bogów z mitologii greckiej i rzymskiej. I po raz pierwszy wprowadził mężczyzn jako przedmiot pożądania...

Zwany jest pieszczotliwie - „Kal". Ten, kto miał w rękach ten kalendarz – może czuć się wybrańcem – drukowanych jest bowiem zaledwie 20 tysięcy egzemplarzy, które dostają specjalnie wyselekcjonowani adresaci. Kilka jego egzemplarzy trafia nieraz na aukcje, także charytatywne. Kalendarz waży ponad 2 kilogramy, a jego wymiary to 61 na 40 cm. Firma jest gotowa hojnie opłacać projekt. Budżet realizacji zdjęć do kalendarza zamyka się z reguły w kwocie od 1,5 do 2 milionów dolarów. Ale w 1964 roku, kiedy kalendarz został wydany po raz pierwszy – nikt nie przypuszczał, że będzie takim hitem. Początkowo miał być tylko firmowym gadżetem.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu