W skrócie i na zachętę możnaby powiedzieć, że ten film jest wersją dobrze znanej, pięknej fabuły "Wielki Błękit" Luca Bessona. Tak tam, jak i w polskim filmie bohaterem jest nurek, tyle, że w dokumencie jest to człowiek po wylewie.
Janusz Solarz był osobą niezwykle aktywną zawodowo - z wykształcenia ekonomista i prawnik, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, Wyższej Szkoły Biznesu National Louis University i Polsko Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych. Przez wiele lat był też prezesem największego klubu nurkowego w Polsce.
Miał na koncie ponad cztery tysiące zanurzeń, zaliczył wszystkie znane nurkowiska świata z wyjątkiem Wielkiej Rafy Barierowej, wyszkolił ponad dwa i pół tysiąca nurków. Imponujące. Aż przyszedł nieoczekiwany krach. Wylew odebrał mu całkowicie panowanie nad połową ciała i mowę. Nie zmienił jednak natury Janusza i nie zniweczył jego marzeń. O nurkowaniu, oczywiście.
I pewnie niewiele dałoby się z tych marzeń urzeczywistnić, gdyby nie partnerka bohatera filmu – Joanna. Pracuje jako rehabilitantka dzieci z porażeniem mózgowym i zespołem Downa. Przywraca im sprawność w środowisku wodnym, podobnie jak Janusz – jest pasjonatką nurkowania. Autor filmu przez półtora roku towarzyszył Januszowi i Joannie rejestrując kolejne etapy ich wspólnego życia. Tak właśnie nazwać wypada wspólne wyprawy na basen, do lekarzy, nad jezioro. Joanna jest dla Janusza pośredniczką w kontaktach ze światem, bo choć trudno zrozumieć, co on próbuje przekazać – ona rozumie go doskonale. I choć tak świetnie rozumie - wcale mu nie pobłaża.
Myśli Janusza nie skupiają się tylko na codziennym życiu i konsekwentnym, upartym przywracaniu sprawności fizycznej. Chce znacznie więcej – wrócić do nurkowania. Lekarz uświadamia mu od razu, że powrót na duże głębokości jest balansowaniem na cienkiej linie nad przepaścią, bo nie wiadomo, jak zareaguje jego organizm. Nie wiadomo, czy nie dojdzie do kolejnego wylewu. Ale Janusz jest chce schodzić coraz niżej pod wodę...