Przez wiele lat wojenne losy Cichociemnych stanowiły tabu i skazały ich na wieloletnie milczenie.
Twórcy filmu Dariusz Walusiak i Mirosław Krzyszkowski, towarzyszą Kacprowi Śledzińskiemu, autorowi książki „Cichociemni. Elita polskiej dywersji", który pełni rolę przewodnika. Cichociemni nie stanowili nigdy żadnej zwartej, skodyfikowanej jednostki, choć po klęsce wrześniowej byli starannie szkoleni w Wielkiej Brytanii i przygotowywani do zadań specjalnych. Stanowili elitę żołnierzy. Zrzucani nad okupowaną Polską mieli być zaczynem ruchu oporu, efektywnie go organizować. W rezultacie realizowali – jak pokazało życie - ryzykowne misje łącznie z udziałem w Powstaniu Warszawskim. Dla kandydatów do tej służby ważny był nie tylko intelekt, ale i doskonała sprawność fizyczna. W połowie 1943 roku Aleksander Tarnawski „Upłaz" wezwany został do swojego dowódcy, który zaproponował mu zrzut do Polski.
- Zgodziłem się bez chwili wahania – wspomina w filmie.
Spośród ponad dwóch tysięcy kandydatów, przeszkolonych zostało około 600. 316 zostało zrzuconych. Na poligonach uczono ich dywersji – w tym np. niszczenia torów kolejowych. Szkolenie spadochronowe traktowane było jako podstawowe. Nieobce im były arkana walki wręcz. Pierwsi Cichociemni zostali zrzuceni nad Polską z 15 na 16 lutego 1941 roku w Dębowcu. Film przypomina te i kolejne zdarzenia. Wspominają je sami Cichociemni. Dokument zgłębia tajemnice życiorysów kilku z nich w tym m.in. Jana Piwnika czyli „Ponurego", legendarnego dowódcy partyzanckiego Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich. Widzowie zobaczą poświęconą mu izbę pamięci w rodzinnych Janowicach. O szlachetności swojego dowódcy opowiadają w dokumencie jego dawni żołnierze, podkreślając nieugięty charakter, bezkompromisowość, a jednocześnie ojcowską wyrozumiałość w stosunku do podwładnych.
W filmie występują także żołnierze GROM-u, elitarnej jednostki wojskowej, w której od 1995 roku w szczególny sposób kultywuje się tradycję Cichociemnych.