?Złote Globy przyznaje niespełna 90 osób – zagraniczni dziennikarze mieszkający w USA, z Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej. Zwykle są to krytycy niezależni, niezwiązani z najważniejszymi tytułami w swoich krajach.
A jednak to oni rozstrzygają, kto dostanie najbardziej prestiżową, po Oscarach, amerykańską nagrodę filmową, a decyzje o podziale Złotych Globów często pokrywają się potem z nagrodami Akademii. Ceremonia ściąga więc do Hotelu Beverly Hilton całą śmietankę Hollywood.
Czy tak będzie i tym razem? Niewykluczone. Złote Globy dla najlepszych filmów amerykańskich dostały tytuły, które od dawna uchodzą za faworytów we wszelkich konkursach. Dramat „Zniewolony. 12 Years a Slave" Steve'a McQueena to osadzona w połowie XIX wieku historia czarnoskórego muzyka, wolnego człowieka, który zostaje porwany w Nowym Jorku i sprzedany jako niewolnik na Południu.
Nagrodzony jako komedia „American Hustle" Davida O. Russela jest z kolei współczesną opowieścią o oszuście finansowym, który w zamian za lekki wymiar kary decyduje się współpracować z agentem FBI i wystawić mu skorumpowanych polityków robiących nieczyste interesy z gangsterami. Dwie bohaterki tego filmu – grające żonę i kochankę oszusta Jennifer Lawrence i Amy Adams – dostały nagrody aktorskie. Nagroda dla najlepszej aktorki w dramacie przypadła Cate Blanchett za „Blue Jasmine" Woody'ego Allena.
Poza podium znalazł się „Wilk z Wall Street" Martina Scorsese, ale za tytułową rolę w tym filmie statuetkę odebrał Leonardo DiCaprio. Dwie inne nagrody aktorskie powędrowały do Matthiew McConnaugheya i Jareda Leto z „Witaj w klubie", prawdziwej historii kolejnego oszusta i przemytnika, tym razem jednak działającego w bardziej szlachetnych celach. W 1986 r. chory na AIDS elektryk z Teksasu zaczął nielegalnie sprowadzać do USA leki antywirusowe, dając nadzieję ludziom skazanym przez chorobę na śmierć.