Relacja Barbary Hollender z Cannes

Na tegorocznym festiwalu najciekawsze są filmy portretujące rzeczywistość, często oparte na faktach - pisze Barbara Hollender z Cannes.

Aktualizacja: 18.05.2014 17:04 Publikacja: 18.05.2014 16:59

Cannes 2014

Cannes 2014

Foto: AFP

Thierry Fremaux, dyrektor artystyczny festiwalu zawsze podkreślał, że Cannes kocha kino i chce pokazywać jego różnorodność.

Z tego melanżu na ekranie układa się opowieść o kondycji współczesnego świata. Tak stało się też w tym roku, gdy pierwsze filmy przyniosły obrazy, jakich nie da się obejrzeć w telewizyjnych wiadomościach.

Koszmar fundamentalizmu

A więc obraz pierwszy. Małe miasteczko Timbuktu w Mali. Po opustoszałych ulicach, na motocyklu, jeżdżą uzbrojeni mężczyźni. Przez megafon ogłaszają: nie wolno słuchać muzyki, śpiewać, grać w piłkę nożną, palić papierosów. Kobietom zabrania się chodzić bez skarpetek i rękawiczek.

W czasie konferencji prasowej reżyser Abderrahmane Sissako, twórca filmu „Timbuktu" popłakał się.

– 29 lipca 1912 roku w Aguelhok, na północy Mali, trzydziestokilkuletnia para, która wychowywała dwoje dzieci, została ukamienowana – mówił. – Powód: nie byli małżeństwem. Zakopano ich w piasku, tak, że wystawały tylko głowy. Kobieta zginęła od pierwszego uderzenia kamieniem. Mężczyzna długo krzyczał i płakał, zanim zaległa cisza.

Taka scena też znalazła się w filmie. „Timbuktu" to opowieść

o rodzinie, która przestała istnieć, gdy mąż i ojciec za przypadkiem popełnioną w czasie szamotaniny zbrodnię, został skazany na śmierć, bo nikt nie wysłuchał jego wersji zdarzeń. Opowieść o ekstremizmie religijnym i dżihadzistach, którzy sieją popłoch zaprowadzając swoje porządki.

– Nie przywołuję tego koszmaru, żeby zapewnić promocję filmowi – mówi Sissako. – Opowiadam o tym, bo ludzie są coraz bardziej obojętni na tragedie innych.

„Timbuktu" powstał w Mauretanii. – Nie mogliśmy kręcić w Mali, bo ekipa nie byłaby tam bezpieczna – tłumaczyła na konferencji prasowej producentka Sylvie Pialat.

Samotność wśród ludzi

Obraz drugi: malownicza Kapadocja w tureckiej Antalii. Jaskinia zamieniona w wykuty w skale hotel Othello. I ludzie – zagubieni, samotni, nie potrafiący przyznać, że są sobie nawzajem potrzebni.

Film Nuri Bilge Ceylana „Winter Sleep" przywodzi na myśl nastrój pierwszych dzieł znakomitego Turka, m.in. znakomitych „Klimatów". Kamera obserwuje bohaterów uważnie, niespiesznie. Ale w przeciwieństwie do tamtego filmu podsłuchuje ich długie rozmowy na temat własnego życia, wyznawanych wartości, dobra i zła. W czasie tych rozmów pada wiele słów gorzkich i prawdziwych, bohaterowie pokazują swoje słabości, wyzwalają uczucia, jakie dotąd ukrywali głęboko. A przecież i tak nie potrafią powiedzieć głośno słów najważniejszych.

– Zwykle wierzyłem obrazom, gestom, spojrzeniom – przyznał w Cannes Ceylan. – Tym razem chciałem się oprzeć na słowach.

Właścicielem hotelu jest Aydin - starszy mężczyzna, niespełniony aktor, niespełniony pisarz. Obok niego są dwie kobiety: dużo młodsza żona, coraz bardziej się od niego oddalająca i siostra, która próbuje pomóc miejscowej społeczności zbierając pieniądze na szkołę. Klimaty jak z Czechowa – piszą recenzenci. Padają też inne nazwiska - Dostojewskiego, Bergmana.

Jak to u Ceylana bywa, pojawiają się w „Winter Sleep" pytania o współczesną moralność, o rolę inteligencji, o mijanie się ludzi, ale też o wartość pracy charytatywnej, o relacje między ludźmi zamożnymi i biedakami.

Degrengolada zachodnich elit

Obraz trzeci: lata 60. XX wieku, paryski nocny klub. Wysoka, chuda blondynka zaczyna tańczyć do szalonej muzyki. Przez tłum na parkiecie przeciska się do niej młody mężczyzna. „Chcę żebyś była moją modelką" — mówi. „Niemożliwe. Pracuję dla Chanel" — odpowiada dziewczyna. On nazywa się Yves Saint Laurent. Ona — Betty Catroux. Będą razem pracowali przez wiele lat.

Bonello skupił się na jednej dekadzie z życia Saint Laurenta - na przełomie lat 60. i 70. To czas wielkiej sławy, głośnych kolekcji, ale też zawirowań emocjonalnych, gdy chwiał się jego partnersko-biznesowy związek z Pierre'm Bergé, bo kreator oszalał dla Jacquesa de Baschera, który był zresztą kompanem Karla Lagerfelda. Co w tym filmie jest? Świat mody z jego blichtrem, stylem życia, narkotykami, alkoholem. I kreator, który zaczynał karierę w firmie Diora, ale szybko usamodzielnił się i zyskał sławę.

– Jako Yves Saint Laurent byłem w niektórych scenach nagi. Nie tylko fizycznie. Chciałem pokazać jego depresję i chwile samotności – mówił w Cannes odtwórca głównej roli Gaspard Ulliel.

Ale najważniejsza jest w tym filmie pustka wiejąca z ekranu. Bogowie spadają tu z piedestałów. Celebrycki świat, z zewnątrz tak atrakcyjny, okazuje się pełen chorych ambicji i sztuczności.

I obraz czwarty: otoczony aurą skandalu „Welcome to New York" Abla Ferrary. W maju 2011 roku francuski polityk Dominique Strauss-Kahn został aresztowany i oskarżony o napaść seksualną na pokojówkę w nowojorskim hotelu. Orgie seksualne, podstawiane politykowi kobiety, obleśny Gerard Depardieu jako Strauss-Kahn, Jacqueline Bisset jako jego żona, nienawidząca go, ale stojąca po stronie męża, by ratować jego i swoją karierę.

— Świat go skazał, a to był człowiek chory, który potrzebował pomocy — mówi Abel Ferrara, który sam wie doskonale, czym są uzależnienia.

Jednak w obliczu tego, co pokazał na ekranie, jego słowa wydają się kolejnym aktem hipokryzji. Próbą usprawiedliwiania skorumpowanego środowiska polityków. Ludzi, którzy rządzą dzisiejszym światem.

Film będzie dystrybuowany tylko w Internecie. W Cannes został pokazany na dwóch seansach, poza programem oficjalnym. Pod kinem ustawiła się ogromna kolejka dziennikarzy, filmowi towarzyszyły dyskusje w całej prasie francuskiej. Burza w szklance wody po marnym filmie. Prawdziwe są łzy Abderrahmane'a Sissako.

Thierry Fremaux, dyrektor artystyczny festiwalu zawsze podkreślał, że Cannes kocha kino i chce pokazywać jego różnorodność.

Z tego melanżu na ekranie układa się opowieść o kondycji współczesnego świata. Tak stało się też w tym roku, gdy pierwsze filmy przyniosły obrazy, jakich nie da się obejrzeć w telewizyjnych wiadomościach.

Pozostało 94% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu