W nastrojową podróż zabiera twórca francuskiego filmu, Karim Ainouz, który przypomina sylwetkę sławnego malarza, podążając jego śladami. Rozpoczyna się ona jednak w londyńskiej National Gallery, w której znajduje się sławne płótno „Wenus z lustrem" namalowane przez 51-letniego Velázqueza. W swej historii doświadczyło dramatycznego zdarzenia. W 1906 roku sufrażystka, panna Richardson pocięła obraz nożem, tnąc zarazem piękne ciało Wenus... Zapewne był to i osobliwy dowód uznania dla artysty, który tak sugestywnie oddał kobiece piękno, mając wsparcie w znakomitym opanowaniu techniki i zamiłowania do sztuki włoskiej...
Życie Velázqueza nie obfitowało w rafy. Urodzony w zamożnej rodzinie w kosmopolitycznej wówczas Sewilli w 1599 roku, najstarszy z ośmiorga rodzeństwa, miał zaledwie 10 lat, gdy rozpoczął sposobienie się do swego późniejszego fachu. Przez pierwszych kilka lat terminował, uczył się rozpinać płótno i rozcierać kolory. Nie mógł jeszcze malować.
Pierwsze prace Diego miały w sobie jaskrawe światło i żarliwość religijną, co dostrzec można m.in. w obrazie Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej. Ale już w wieku 19 lat porzucił religijne malarstwo na rzecz zwykłych scen z codzienności malując m.in. „Starą kobietę smażącą jajka".
Przekraczał gatunki. Nie ukrywał wpływu flamandzkich mistrzów z upodobaniem operując światłocieniami. Nie malował klasycznych portretów jak inni wybrani do cechu. Wkrótce dobra sława młodego malarza dotarła na królewski dwór i dostąpił zaszczytu bycia malarzem nadwornym. Kolejne dziesiątki lat spędził w służbie artystycznej Filipa IV, mecenasa sztuki, ale i nieszczęśliwego pogubionego człowieka. Jego portrety wykonane przez Velazqueza są nie tylko imponującym dowodem rzemiosła, ale i przenikliwości psychologa potrafiącego pokazać niuanse charakterologiczne portretowanego.
Widzowie zobaczą też interesującą animację pokazującą portrety króla stworzone przez Velázqueza w ciągu wielu lat. Wdzięczny król obdarzał artystę wieloma tytułami: od strażnika dworu poprzez garderobianego króla aż do szambelana. W końcu i nadintendenta. Pragnął jego obecności, choć również wychodząc naprzeciw potrzebom artysty sfinansował jego dwuletni pobyt we Włoszech. Kraj ten i jego artyści okazali się dla hiszpańskiego malarza niewyczerpanym źródłem inspiracji...