Podparyskie Montfermeil to pana życie. Kiedy zdobył pan pewność, że trzeba wziąć do ręki kamerę i opowiadać o tym świecie?
Miałem 17 lat, gdy obejrzałem „Nienawiść”. Pomyślałem, że jestem „stąd” i że powinienem dokumentować swój świat na co dzień. Cyfrową kamerą zacząłem rejestrować to, co działo się wokół. Kiedy w 2005 roku pod moim domem zaczęły się protesty, które potem rozlały się na Paryż, po prostu włączyłem tę kamerę. Ze 100 godzin materiałów zmontowałem dokument „365 dni w Clichy-Montfermeil” i umieściłem go w internecie. Trzy lata później sfilmowałem policjanta, który brutalnie bił pałką zakutego w kajdanki mężczyznę, niemogącego się nawet bronić. Też włożyłem to nagranie do internetu. Prokuratura wszczęła postępowanie w tej sprawie. Kiedyś miałem sporo za uszami. Odsiedziałem dwa lata. Ale zrozumiałem, że kino to moja droga. W „Nędznikach” opowiedziałem prawdziwą historię. Nic tam nie było zmyślone.