Pianoforte
Reż.: Jakub Piątek
Nie jestem ani znawczynią ani - muszę to przyznać - wielką fanką muzyki poważnej. Może nie nauczyłam się jej słuchać. O Konkursie Chopinowskim, którym fascynuje się tak wiele osób, tylko czytam w gazetowych relacjach. Ale film Jakuba Piątka zafascynował mnie.
„Pianoforte” nie jest opowieścią o muzyce, brzmieniach, wykonaniach chopinowskich koncertów, nokturnów, sonat, polonezów czy mazurków. To opowieść o ludziach, o pasji, o sukcesach, ale i porażkach.
Jakub Piątek, który w fabule zadebiutował świetnym „Prime Time” potrafi zaglądać w dusze ludzi, pokazywać to, na co inni nie zwracają uwagi. Również w „Pianoforte” nie interesuje go relacja z konkursu. Swoją wrażliwą kamerą obserwuje kilkoro młodych ludzi, którzy walczą o laury, ale przecież też o zaistnienie w świecie muzyki i o spełnienie swoich marzeń. Za Michelle reżyser pojechał wcześniej do Włoch, za nastolatkiem Chao do Chin. W czasie konkursu też nie koncentruje się na zapisywaniu tego, co dzieje się na scenie. Więcej czasu spędza na zapleczu Filharmonii, podsłuchuje rozmowy uczestników, obserwuje ich relacje z nauczycielami – profesorami, którzy przygotowywali ich do występów i również włożyli w nich niemało własnych ambicji, zawiązujące się przyjaźnie. Dostrzega w „Pianoforte” to, czego nie widać w relacjach z koncertów. Ludzi z ich ambicjami, stosunkiem do sztuki, świata, życia, do siebie nawzajem. Pasjonujący dokument, który raz jeszcze potwierdza wielki talent i wrażliwość twórcy bardzo niedocenionego, „zjedzonego” przez czas pandemii „Prime Time”.