Korespondencja z Cannes
Ze stojącego na bardzo wysokim poziomie konkursu jury obradujące pod przewodnictwem Rubena Ostlunda wybrało najpiękniejsze perełki.
Złotą Palmę odebrała Justine Triet, reżyserka znakomitej „Anatomii upadku”. Francuzka opowiedziała o rodzinnej tragedii, gdy z poddasza domu we francuskich Alpach wypada mężczyzna. Żona i pisarka ( w tej roli Sandra Hüller), zostaje oskarżona o morderstwo, a Triet tak prowadzi film, że niezależnie od wyroku sądu to widz musi sobie odpowiedzieć na pytanie: zabiła czy nie? Triet opowiedziała o współczesnej moralności, o tym, co może kryć zwyczajna, wydawałoby się świetnie prosperująca rodzina. Fantastyczne, nieoczywiste kino.
Polski wkład
To była trzecia w historii festiwalu canneńskiego Złota Palma zdobyta przez kobietę. Pierwszą dostała Jane Campion w roku 1993 za „Fortepian”, drugą Julie Ducournau w 2021 roku za „Tytan”. Justine Triet jako jedyna powiedziała ze sceny coś więcej niż podziękowania ekipie. Zaatakowała rząd za reformę emerytalną i złą politykę kulturalną, a wreszcie pozdrowiła młode reżyserki, których wciąż jest jej zdaniem za mało.
Czytaj więcej
Niezależne firmy zachodnie, zwłaszcza te mniejsze, nie chcą tracić potężnego klienta
Grand Prix jury powędrowało do Jonathana Glazera za „Strefę interesów”. W tej amerykańsko-brytyjsko-polskiej koprodukcji autor niekonwencjonalnych, oryginalnych filmów „Sexy Beast” i „Pod skórą” wrócił do czasu II wojny światowej i Holocaustu. Ale zrobił to w sposób wyjątkowy, ani razu nie wchodząc z kamerą do obozu. Pokazał rodzinę Rudolfa Hoessa, komendanta Auschwitz, mieszkającą w domu z ogrodem tuż przy murze obozu. Sportretował ludzi, którzy swoje prywatne szczęście budowali w miejscu, gdzie zamordowanych zostało 1,5 mln osób.