Bang gang. Gra w brak zasad. Nie ma w niej hamulców i rzeczy niedozwolonych. Im bardziej dzikie i nieobliczalne staje się zachowanie, tym lepiej. Dla kogoś, kto nie chce w bang gang grać, nie ma miejsca w towarzystwie. A więc: seks, alkohol, narkotyki, w wieku 16, 17 lat.
– W połowie lat 90. dużo pisano o szaleństwach młodzieży – mówi „Rzeczpospolitej" reżyserka filmu Eva Husson. – O przekraczaniu wszelkich granic. Będąc w Stanach, przeczytałam reportaż o nastolatkach z małego miasteczka, których zachowania i seksualne wybryki wstrząsnęły miejscową społecznością. Około 300 uczniów zachorowało tam na choroby weneryczne. Miałam wtedy 22 lata i zaczęłam się zastanawiać, jak to się dzieje, że zwyczajni młodzi ludzie są w stanie posunąć się tak daleko. Sama pochodzę z francuskiej prowincji. Młodość spędziłam w miasteczku podobnym do tego, jakie pokazałam w filmie. Moi koledzy i ja też eksperymentowaliśmy. Szukaliśmy sposobów na życie, badaliśmy, gdzie są granice wolności. Byliśmy tacy jak bohaterowie „Bang Gang", a jednak mieliśmy jakieś hamulce.
Matka Alexa wyjechała na wiele miesięcy do pracy do Maroka. Chłopak został sam. W trudnym czasie dojrzewania. Jego dom wkrótce stał się miejscem towarzyskich spotkań. Coraz bardziej dzikich.
Alex nie jest jednak głównym bohaterem filmu, lecz zakochana w nim George, śliczna nastolatka w typie młodej Bardotki. Alex się z nią przespał, nie przywiązując do tego wagi. Chwilę później zdradził ją z jej najbliższą przyjaciółką. Teraz George chce zwrócić na siebie jego uwagę, zemścić się. I wymyśla grę bang gang. Jednak nic w życiu nie jest za darmo. Cena za tę zabawę będzie wysoka.
Eva Husson ma magisterium z literatury angielskiej, skończyła też szkołę filmową w Los Angeles, ale przez lata kręciła tylko wideoklipy i krótkie filmy. „Bang Gang" to jej fabularny debiut. Porównywany przez krytyków do „Dzieciaków" Larry'ego Clarka czy „Przekleństw niewinności" Sofii Coppoli – obrazów o potwornie trudnym dorastaniu.