Maja i Hubert są dobrze sytuowanym małżeństwem z dwojgiem dzieci. Razem z przyjaciółmi wybrali się na majówkę na Bornholm. Od lat robią razem krótkie wypady na tę wyspę. Tym razem jednak Dawid, po rozpadzie małżeństwa, zabrał ze sobą synka i nową partnerkę – Ninę, atrakcyjną, wyzwoloną, bez kompleksów i zahamowań, która w stary układ wnosi sporo fermentu.
Atmosfera psuje się gwałtownie, gdy dochodzi do incydentu między dziećmi. Próba wyjaśnienia sytuacji ujawnia wiele napięć: kryzys w małżeństwie Mai i Huberta, niedopasowanie Dawida i Niny, niespełnienia, stare drzazgi, nowe błędy.
Osiem lat temu Anna Kazejak nakręciła „Obietnicę”. To była próba sportretowania nastolatków korzystających z życia, komunikujących się przez Skype’a i Facebook, zatracających poczucie rzeczywistości, nieodpowiedzialnych. Odbijał się w tym filmie jej własny lęk trzydziestokilkuletniej wówczas kobiety i matki. Dziś reżyserka przygląda się czterdziestolatkom. I znów opowiada o własnych niepokojach, o cenie, jaką płaci się za wybór życiowej drogi, o kryzysach ludzi dojrzałych.
„Fucking Bornholm” jest filmem o kondycji ludzi sukcesu, których na wiele stać, ale którzy zagubili coś cennego. Swoje marzenia? Wolność? Miłość? To film o współczesnej moralności, o ambicjach, o związkach i emocjach, o miłości i seksie. O uczuciu, które wypala się wśród codziennych obowiązków. A wreszcie o sytuacji kobiety, która zdecydowała się poświęcić domowi, mężowi, dzieciom, zapominając o własnych potrzebach.
Maja nie skończyła studiów, urodziła dwóch synów i dała się stłamsić mężowi-prawnikowi. Przychodzi jednak moment, gdy próbuje sobie przypomnieć o swoich marzeniach. Bo czasem można sobie pozwolić na egoizm, a w domowym układzie jej pragnienia też mogą być ważne. W filmie Anny Kazejak to kobiety są ciekawsze i bardziej wyraziste, bo i Nina ma silną osobowość. I nie należy do tych, którzy dają się zdominować.