Reklama

Groźna dominacja belferki

Jan Hrebejk nakręcił film o nadużywaniu władzy – „Nauczycielka" od piątku na ekranach.

Aktualizacja: 08.02.2017 19:22 Publikacja: 08.02.2017 18:04

Zuzana Maurery w roli nauczycielki Marii Drazdechovej.

Foto: Aurora Films

Czechosłowacja, lata 80. poprzedniego wieku. Wielkie szkolne gmaszysko na przedmieściach Bratysławy. Na murze socrealistyczne malowidło: kobieta trzymająca w rękach gołębia i napis: „Svetu mier!".

Pierwszy dzień zajęć. Nowa nauczycielka wita klasę: „Muszę was poznać. Będę czytać nazwiska, każdy wstanie i opowie mi, czym zajmują się jego rodzice". Ojciec stolarz? To może mógłby coś naprawić. Mama fryzjerka na urlopie macierzyńskim? Może czesze w domu... Tata taksówkarz?

Uczeń, sprytniejszy od innych, od razu rozumie, co jest grane. „Tata powiedział – mówi – że zawsze może panią gdzieś podwieźć". Chłopak trafia w dziesiątkę. Bo nauczycielka wie, co znaczy mieć władzę. Wykorzystuje swoją pozycję, by się dobrze urządzić.

Dzieci będą ją więc odwiedzać, żeby posprzątać mieszkanie, rodzice „zaprzyjaźnią się" z nią, zawsze uczynni i gotowi do wszelkich posług. Ktoś naprawi lampę, ktoś zawiezie ją na działkę, ktoś upiecze ciasto. Ci, którzy reżimowi się nie poddadzą, będą szykanowani i upokarzani.

Jan Hrebejk śledzi działania nauczycielki czy – jak wszyscy mówią – „towarzyszki nauczycielki", bo Maria Drazdechova jest przewodniczącą partii komunistycznej w szkole, jej zmarły mąż był oficerem, a siostra mieszka w Moskwie.

Reklama
Reklama

Jednocześnie reżyser filmuje zebranie zwołane na życzenie rodziców, bo w jednym z domów doszło do tragedii. Dyrektorka szkoły postanowiła dziwną sytuację rozwiązać, choć wie, że pewnie źle się to dla niej skończy, może nawet straci pracę. Hrebejk obserwuje mechanizmy rodzenia się sprzeciwu, pokazuje buntujących się rodziców. Ale i wazeliniarzy, którzy czują się zaszczyceni bliskimi kontaktami z nauczycielką.

Film Jana Hrebejka sprawia chwilami wrażenie karykatury: został namalowany bardzo grubą kreską. Reżyser odwołuje się do specyficznego czeskiego poczucia humoru, od którego zaczynają odcinać się młodzi artyści w tym kraju. Ale trudno oskarżać twórców filmu o przerysowania. Ta historia wydarzyła się naprawdę stałemu współpracownikowi Hrebejka, Petrowi Jarchovskiemu, który jako dziesięciolatek przeżył podobny mobbing. Dzisiaj, zapytany, jak długo pisał scenariusz „Nauczycielki", odpowiada: – 35 lat. Bo takie historie w człowieku zostają. I bolą.

Hrebejk nie tworzy jednak wyłącznie satyry na komunizm. Buduje metaforę władzy. Opowiada o wykorzystywaniu swojej pozycji. O mentalności rodem z totalitarnego systemu. I najtragiczniejszy jest w tej historii finał, gdyż tę mentalność i sposób myślenia nauczycielka wnosi też do nowego świata.

– To jest film o uległości i strachu, o korupcji, która szerzy się dlatego, że ludzie służą władzy niezależnie od tego, jaka ona jest i czerpią z tego korzyści – mówi Jan Hrebejk. – Większość akcji toczy się w czasach komunizmu, ale dzisiaj niewiele w naszej mentalności się zmieniło. To prawda, w szkole częściej rodzice zastraszają nauczycieli, ale mechanizmy pozostają te same. Dlatego chciałem pokazać, że można znaleźć w sobie odwagę przeciwstawienia się takim praktykom.

„Nauczycielka" nie jest wyrafinowana formalnie, ale Jan Hrebejk ciekawie rozgrywa akcję w dwóch planach czasowych – pokazując szkolną codzienność i zebranie rodziców. A bardzo wiele film zawdzięcza słowackiej aktorce Zuzanie Maurery, która uwiarygodnia przerysowaną postać tak, że budzi ona strach. I każe myśleć, jak władza może zdeprawować ludzi.

Film
Wenecja 2025: Złoty Lew dla Jima Jarmuscha za „Father Mother Sister Brother”
Film
Wenecja 2025: Dla kogo wenecki Złoty Lew?
Film
Ostatnie godziny umierającej małej Palestynki. Jedna z dziesięciu tysięcy
Film
Nie żyje aktor Graham Greene. Miał 73 lata
Film
Wenecja 2025: film o Rosji i o Putinie, którego gra Jude Law
Reklama
Reklama