12 nominacji do Oscara zdobył Lincoln Stevena Spielberga

Amerykańska Akademia Filmowa musi wybrać, czy promuje dzieła ważne i mocne czy lukrowane bajki - pisze Barbara Hollender

Aktualizacja: 11.01.2013 11:54 Publikacja: 10.01.2013 17:48

Emma Stone i Seth MacFarlane ogłaszają tytuły filmów, które zdobyły nominację

Emma Stone i Seth MacFarlane ogłaszają tytuły filmów, które zdobyły nominację

Foto: AFP

?Nie było wielkich zaskoczeń. Wyścig do nominacji wygrali faworyci. Aż 12 zdobył „Lincoln" Stevena Spielberga. „Życie Pi" ma 11 nominacji, „Poradnik pozytywnego myślenia" – osiem, „Operacja Argo" i „Les Misérables. Nędznicy" – po siedem, „Miłość", „Django" i „Skyfall" po pięć. Polski akcent to Janusz Kamiński uhonorowany za zdjęcia do „Lincolna". Jest to jego szóste wyróżnienie. Dwa z nich zamieniły się w statuetki.

Tradycyjnie w każdej kategorii członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej wyróżniają po pięciu artystów. Jednak w głównej konkurencji – najlepszy film roku – od 2009 roku przyznawanych jest więcej nominacji: od pięciu do dziesięciu. W tym roku było ich dziewięć.

Akademia uhonorowała w tym roku wszystkie nurty kina. Przede wszystkim obrazy oparte na faktach. „Lincoln" Stevena Spielberga to opowieść o ostatnich miesiącach prezydentury Abrahama Lincolna, gdy dążył on do zakończenia wojny secesyjnej, pojednania rozbitego na północ i południe narodu i uchwalenia znoszącej niewolnictwo XIII poprawki do konstytucji.

Z kolei „Wróg numer jeden" Kathryn Bigelow jest historią kilkunastu lat poszukiwań Osamy bin Ladena, z drastycznymi scenami tortur, jakim poddawani byli w czasie przesłuchań arabscy terroryści. W „Operacji Argo" Ben Affleck przywołuje prawdziwe wydarzenia z 1979 roku, gdy w czasie irańskiej rewolucji oficer CIA Tony Mendez wyprowadził z tego kraju sześciu pracowników ambasady amerykańskiej.

Akademicy ukłonili się też wielkim produkcjom: złożyli hołd niezwykłej wyobraźni Quentina Tarantino, za jeden z najważniejszych filmów roku uznając jego „Django". Dostrzegli możliwości techniki 3D, wyróżniając „Życie Pi" Anga Lee. Nie ulegli jednak presji wielkiego sukcesu kasowego „Hobbita". Film Petera Jackona dostał zaledwie trzy nominacje, w bardzo technicznych kategoriach. Pokłonili się za to Amerykanie klasycznemu musicalowi, czyli „Les Misérables" w reżyserii Toma Hoopera, i komedii romantycznej „Poradnik pozytywnego myślenia" Davida O. Russela. Ale uhonorowali też skromne niezależne kino „Bestie z południowych krain" Benha Zeitlina i europejskie arcydzieło – wyrafinowany film o miłości i śmierci „Miłość" Michaela Hanekego.

Wśród aktorów, którzy będą liczyć się w walce o tegoroczne Oscary, za faworytów od początku uchodzą: ścigająca bin Ladena bohaterka „Wroga numer jeden" Jessica Chastain oraz znakomity odtwórca roli Lincolna – Daniel Day-Lewis.

W oscarowej konkurencji zawsze walczyły ze sobą dwie tendencje. Pierwsza jest oczywista. Nominacje oznaczają znaczny, czasem nawet 30–50-procentowy wzrost wpływów z kin, dlatego Hollywood wkłada wiele wysiłku i pieniędzy, by promować wielkie produkcje z gwiazdami i efektami specjalnymi. Czasem, jak w przypadku „Władcy pierścieni: Powrotu Króla" (2003) czy „Za wszelką cenę" (2004) udaje im się akademików przekonać.

Ale trudny czas zmusił Hollywood do dostrzeżenia też filmów, których twórcy dotykają ważnych problemów współczesności, rozliczają grzechy Amerykanów, włączają się w narodową dyskusję o demokracji, pokazują związki polityki i biznesu. Wtedy zwyciężają obrazy takie jak „Miasto gniewu" (2005), „To nie jest kraj dla starych ludzi" braci Coen (2007) czy fenomenalny „Hurt Locker: W pułapce wojny" Kathryn Bigelow.

W ubiegłym roku akademicy uciekli od rzeczywistości. Postawili na nostalgiczną autopromocję kina, czyli „Artystę" Hazanaviciusa i „Hugo i jego wynalazek" Martina Scorsese. Nie zauważyli nawet obrazów mądrych i drapieżnych, jak „Chciwość" o pierwszym dniu kryzysu finansowego w banku czy „Idy marcowe" o brudzie kampanii wyborczej. W tym roku wyważyli swój werdykt, który z jednej strony promuje kino poważne, z drugiej – nie ignoruje kina widowiskowego, rozrywkowego.

Który z tych nurtów wygra tym razem? Myślę, że pierwszy. Ubiegłoroczne doświadczenie okazało się fiaskiem. A gala oscarowa była równie mdła jak nagrodzone tytuły. Świat ma zbyt dużo problemów, by nagradzać mniej lub bardziej atrakcyjne bajki. Jest czas mocnego kina, od którego nie może się odwrócić nawet fabryka snów.

 

?Nie było wielkich zaskoczeń. Wyścig do nominacji wygrali faworyci. Aż 12 zdobył „Lincoln" Stevena Spielberga. „Życie Pi" ma 11 nominacji, „Poradnik pozytywnego myślenia" – osiem, „Operacja Argo" i „Les Misérables. Nędznicy" – po siedem, „Miłość", „Django" i „Skyfall" po pięć. Polski akcent to Janusz Kamiński uhonorowany za zdjęcia do „Lincolna". Jest to jego szóste wyróżnienie. Dwa z nich zamieniły się w statuetki.

Tradycyjnie w każdej kategorii członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej wyróżniają po pięciu artystów. Jednak w głównej konkurencji – najlepszy film roku – od 2009 roku przyznawanych jest więcej nominacji: od pięciu do dziesięciu. W tym roku było ich dziewięć.

Pozostało 83% artykułu
Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu