Na czym polega styl Wesa Andersona, o którym piszą krytycy?
Wes Anderson:
Nie wiem, nigdy czegoś takiego nie wymyśliłem. Staram się nie powtarzać, ale widocznie to robię, skoro wszyscy mówią o jakimś moim stylu. Kręcę filmy bardzo osobiste. Na pewno nie opowiadam historii jak Billy Wilder. Nie zwracam uwagi na gatunki. Staram się widza zaskoczyć.
W "Pociągu do Darjeeling" rzeczywiście to się panu udało. Po wyprawach podwodnych i szalonych opowieściach rodzinnych przyszła pora na podróż do Indii. Skąd bierze pan pomysły?
"Pociąg do Darjeeling" rodził się w sposób naturalny. Od dawna chodziła mi po głowie idea, żeby opowiedzieć o trzech braciach, którzy podróżują pociągiem. Wiedziałem też, że chcę coś napisać razem z moimi przyjaciółmi, Romanem Coppolą i Jasonem Schwarzmanem. No i wreszcie marzyłem, żeby trafić z kamerą do Indii.