Równolatki, obydwaj urodzeni w 1980 roku. Białostocczanie, których wyniosło do Warszawy.
Karol Radziszewski ze swym projektem „Oh!” i Kuba Dąbrowski z cyklem „Pić z Tobą colę” wpisują się w najbardziej aktualny trend w fotografii: uwieczniają to, co na pozór nieciekawe. Ich mottem mógłby być cytat z encyklopedii powszechnej Benedykta Chmielowskiego: koń jaki jest, każdy widzi.
Ich „koniem” jest banał codzienności. Zamiast cyfrówek używają tradycyjnych kamer analogowych. Kadry jakby nieudaczne, amatorskie. Bezpretensjonalna tematyka. To właśnie cały smak tego stylu, robiącego furorę w ostatnich latach. Dowodem – „Efekt czerwonych oczu”, przegląd polskiej fotografii XXI wieku w Zamku Ujazdowskim. Prezentację w Białymstoku można potraktować jako aneks do warszawskiej ekspozycji. Tym bardziej że Dąbrowski uczestniczy także w „Efekcie…”.
W Arsenale przedstawił wideo o… stanie uczuciowym zwanym zakochaniem. Proste i ładne. Na trzech ekranach równocześnie widać skaczących i wyginających się młodych ludzi. Tańczą w ciasnej kuchni, na pustej ulicy, na tapczanie. Unosi ich uczucie; chce im się fruwać. Tłem muzycznym jest smętno-sentymentalna piosenka śpiewana przez bohaterów a cappella. Autor filmu spowolnił nieco projekcję, przez co ruchy postaci wydają się wykonywane w półśnie – jak to zakochani somnambulicy.
Osobno, w innej sali miga przed oczyma pokaz slajdów. Dziesiątki ujęć, nieprzystających do siebie, na różne tematy. Kwitnące biało krzewy, dziewczyna wtulona w fotel, sarenka w lesie, kroplówka podawana przez strzykawkę wbitą w tatuaż na ręce. Okazuje się, że kalejdoskop scen, odrębnych w klimacie i temacie, to autobiograficzny zapis. Rodzaj pamiętnika pisanego zdjęciami.