Stary, dobry świat Altmana

To prawdziwe wydarzenie: w poniedziałek na płytach trafi do nas niepokazywany w polskich kinach ostatni film Roberta Altmana. A już 3 sierpnia będą go mogli obejrzeć uczestnicy festiwalu Dwa Brzegi w Kazimierzu Dolnym i Janowcu

Aktualizacja: 01.08.2008 14:43 Publikacja: 01.08.2008 04:07

Meryl Streep i Lily Tomlin w „Ostatniej audycji”

Meryl Streep i Lily Tomlin w „Ostatniej audycji”

Foto: Archiwum Tele

Altman uwielbiał ludzi zaskakiwać. Eksperymentował z formą i gatunkami filmowymi, nie bał się przełamywać schematy.

– Nie chcę, żeby widzowie chodzili na moje filmy tylko dlatego, że jestem stary i zasłużony – mawiał. – Póki mogę, próbuję się rozwijać. Jak zacznę się powtarzać, umrę jako artysta.

I tak po wspaniałych freskach obyczajowych, jak „Gracz”, „Na skróty” czy „Pret-a-porter”, po thrillerze „Fałszywa ofiara”, po rozwijającym się w rytmie jazzu „Kansas City” i wyrafinowanym „Gosford Park” zaproponował widzom pełen energii obraz „Ostatnia audycja”.

Opowiedział w nim o radiowym show „A Prairie Home Companion”, który narodził się w 1974 roku i przez 32 lata był nadawany przez rozgłośnię radiową WTL. W 2006 roku stacja została sprzedana firmie teksańskiej. Audycja miała zostać zlikwidowana, a teatr, w którym odbywał się show na żywo – wyburzony. Na jego miejscu miał powstać nowoczesny parking. Na razie jednak odbywa się ostatnie przedstawienie. Jest tak, jak bywało przez ponad 30 lat: muzyka country, czasem dość niewybredne żarty, zero wyrafinowania, za to proste, prawdziwe uczucia.

Altman śledzi także to, co dzieje się za kulisami. Przekomarzania artystów, drobne radości, wielkie dramaty. Zaludnia ekran pełnokrwistymi postaciami. W garderobach pełnych starych zdjęć poznajemy śpiewające siostry Yolandę i Rhondę Johnson, dwóch kowbojów Dusty’ego i Lefty’ego, plejadę innych artystów, ale także techników pracujących przy programie. Krąg ludzi jakby z innego świata, niepasujących ani do rytmu współczesnej Ameryki, ani do dzisiejszej rozrywki.

Jest wśród nich młoda dziewczyna – córka Yolandy, która śpiewa ballady o śmierci i umieraniu. Ona należy do nowej rzeczywistości, ale umie pokochać tradycję i poddać się jej czarowi.

Nikt z wykonawców „A Prairie Home Companion” nie wierzy, że to naprawdę ostatni show. A przecież małą kompanię pożera wielka korporacja. Przedstawiciel inwestora ma taki sam profil jak F. Scott Fitzgerald, którego popiersie stoi w teatrze, ale nazwisko pisarza niewiele mu mówi.

Odbieram film Altmana jako opowieść o końcu pewnego świata. Ale twórcy patrzyli chyba na niego inaczej.

– Zrozumiałem, że „A Prairie Home Companion” to bardzo amerykański show, a tajemnica jego sukcesu polega na tym, że wykonawcy nie próbują udawać kogoś innego, niż są naprawdę – mówił Robert Altman po berlińskiej premierze.

– W wielu filmach, które stają się przebojami na świecie, pokazujemy się od najgorszej strony – wtórowała mu Meryl Streep, która zagrała Yolandę. – Wielka machina dystrybucyjna potrzebuje papki jak z McDonalda. Poza tym nic już nie jest proste. A ten film portretuje zwykłych ludzi, którzy wypowiadają się poprzez muzykę, zachowują życzliwość, humor i ludzkie odruchy. Dla mnie to jest opowieść o Amerykanach, o tym, co w nas najlepszego. Choć czasem o tym zapominamy, tacy naprawdę jesteśmy.

„Ostatnia audycja” ma wspaniałą obsadę. Porywająca jest jak zawsze Meryl Streep, która śmiała się, że nareszcie mogła sobie pośpiewać. Obok niej występują m.in. Lily Tomlin, Woody Harrelson, Tommy Lee Jones, Kevin Kline. I młoda gwiazdka Lindsay Lohan.

– Nie miałam pojęcia, co to takiego „Prairie Home Companion”, wyjaśniła mi to dopiero moja babcia – mówiła Lohan. – Ale kiedy usłyszałam, że reżyseruje Robert Altman, a ja miałabym zagrać córkę Meryl Streep, od razu pomyślałam, że jestem szczęściarą.

„Ostatnia audycja” nie weszła na polskie ekrany. Dobrze, że możemy ją teraz obejrzeć na DVD.

Dziś ten film o ludziach, może nie najbardziej nowoczesnych, nie najpiękniejszych i najbogatszych, ale za to cieszących się życiem i bliskich sobie – brzmi trochę jak testament. Stary Robert Altman chciał nam – dość przewrotnie – o czymś przypomnieć. Może warto się w jego głos wsłuchać?

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki b.hollender@rp.pl

Niezwykły starszy pan. Znakomity reżyser. Jeśli człowiek spotkał się z nim choć raz, musiał być pod wrażeniem jego błyskotliwości, poczucia humoru, witalności. Swój ostatni film 80-letni Robert Altman promował podczas festiwalu filmowego w Berlinie w 2006 r.

Zawsze był artystą niepokornym. I fenomenem: zachwycające filmy tworzył do ostatnich dni. Łączył mądrość starego człowieka z przynależną młodości chęcią łamania konwencji. Każdy jego film był inny.

Po wielkich sukcesach „M.A.S.H.” i „Nashville” w latach 70. nie chciał poddać się regułom Hollywoodu, więc fabryka snów skazała go na banicję. Na dziesięć lat zamieszkał w Paryżu. Po powrocie do Stanów jego geniusz znów rozkwitł. „Ostatnia audycja” jest jego ostatnim dziełem.

– Agencja ubezpieczeniowa uznała, że jestem za stary na kręcenie filmów, i zażądała, żeby podczas zdjęć towarzyszył mi młody reżyser – śmiał się w Berlinie Altman. – Pomógł mi Paul Anderson.

Ale Altman, mądry i życzliwy, był młodszy od niejednego trzydziestolatka. Choć wówczas, na tej konferencji prasowej, po raz pierwszy publicznie ujawnił, że przeszedł przeszczep serca.

Po festiwalu zdążył jeszcze odebrać Oscara za całokształt twórczości. Zachował się z wielką klasą. On, hollywoodzki banita, nie okazał żadnej urazy w stosunku do Amerykańskiej Akademii Filmowej, lecz mówił o wielkiej radości: – Jestem z tej statuetki bardzo dumny. Cieszę się, że doceniono moją pracę. Czasem słyszę o sobie: twórca „M.A.S.H.” czy „Gosford Park”. A dla mnie ważny jest każdy z moich czterdziestu obrazów.Szykował się do następnego filmu, ale nie zdążył go nakręcić. Zmarł w listopadzie 2006 r.

—bh

Altman uwielbiał ludzi zaskakiwać. Eksperymentował z formą i gatunkami filmowymi, nie bał się przełamywać schematy.

– Nie chcę, żeby widzowie chodzili na moje filmy tylko dlatego, że jestem stary i zasłużony – mawiał. – Póki mogę, próbuję się rozwijać. Jak zacznę się powtarzać, umrę jako artysta.

Pozostało 95% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów