Teraz inaczej patrzę na życie

Niemiecka aktorka Julia Jentsch, bohaterka "33 scen z życia", opowiada o współpracy z Małgorzatą Szumowską, o roli w "Sophie Scholl - ostatnich dniach", o teatrze, niechęci do grania w reklamach i swoim pobycie w Polsce

Publikacja: 07.11.2008 17:46

"33 sceny z życia"

"33 sceny z życia"

Foto: STI

[b]Od początku kariery uważnie wybiera pani role. Dlaczego zdecydowała się pani zagrać w "33 scenach z życia?"[/b]

Julia Jentsch: Spodobał mi się scenariusz: bolesny i dramatyczny. Smutny, a przecież – jakby na przekór tragedii – optymistyczny. Przede wszystkim jednak niestereotypowy. Główna bohaterka po tragediach, jakie na nią spadły, nie jest pogrążona w apatycznej rozpaczy. Ma w sobie gniew, bunt. I przeświadczenie, że każdy ma prawo radzić sobie z tragedią na swój własny sposób.

[b]Małgorzata Szumowska mówi, że – jak amerykańska aktorka – chce pani być na ekranie naturalna i autentyczna. Ale czy rozumiała pani bohaterkę? Była pani wewnętrznie z nią czy przeciwko niej?[/b]

Często zastanawiałam się, dlaczego filmowa Julia po śmierci rodziców rzuca się w opętańczą zabawę, dlaczego nie szuka oparcia w mężu. Ja bym pewnie postąpiła inaczej. A jednak ją polubiłam. I przyglądałam się jej z ciekawością. Ciągle pytałam Małgośkę: "Czy to możliwe?" A ona odpowiadała: "Możliwe".

[b]Czy trudna była świadomość, że właściwie w "33 scenach..." grała pani alter ego reżyserki? [/b]

Zdawałam sobie sprawę, że choć część dialogów czy sytuacji była fikcyjna, ten film opowiada prawdziwą historię Szumowskiej. Małgośka w wielu sytuacjach starała mi się pomóc. Ale też miałam wrażenie, że chwilami chciała spojrzeć na tę dziewczynę z dystansu, po prostu mi ją zostawić. Jakby czekała na moje reakcje i interpretacje. Może tego właśnie potrzebowała.

[b]Bohaterka "33 scen..." musiała uporać się ze śmiercią najbliższych. Czy takie aktorskie doświadczenie zmienia stosunek do świata?[/b]

Wszystko, co człowiek przeżywa, jakoś go kształtuje. Nie cierpiałam razem z Julią, ale zaczęłam intensywniej myśleć o ludziach, którzy odeszli. I trochę inaczej patrzeć na życie.

[b]Nigdy nie bała się pani trudnych tematów. Kilkakrotnie – w "Upadku", "Sophie Scholl – ostatnich dniach", "Obsługiwałem angielskiego króla" – zmierzyła się pani z problemami nazizmu. Co dają takie lekcje historii?[/b]

Dla mnie najważniejsza jest teraźniejszość. Ale przeszłość też mnie interesuje. Zwłaszcza gdy ma wpływ na to, kim jesteśmy dzisiaj, jak myślimy. Gdy może dostarczyć przykładu. Na przykład Sophie Scholl była dziewczyną, która zdała sobie sprawę, że w życiu najważniejsze są prawda i wolność. I że obrona tych wartości jest równie naturalna jak oddychanie. Poza tym zmierzenie się z historią jest dla aktora wyzwaniem. A ja kocham wyzwania i nie lubię chodzić na łatwiznę.

[b]Dlatego, mimo licznych zajęć filmowych, stale gra pani w teatrze?[/b]

Zaczynałam od teatru i wciąż uśmiecham się na myśl, że ludzie spotykają się, siadają w jednym pomieszczeniu i zaczynają ich łączyć te same emocje. Razem z aktorami, w tym samym momencie, odbywają wspaniałe podróże wyobraźni. Tego nie da się przeżyć gdzie indziej.

[b]Na przykład w telenowelach? Podobno konsekwentnie odmawia pani udziału w tasiemcach.[/b]

Wiem, że bywają bardzo dobre seriale. Czasami nawet je oglądam. Ale sama wolę szukać świeżych wrażeń. Nudziłoby mnie wcielanie się miesiącami i latami w tę samą postać.

[b]Nie występuje też pani w reklamach.[/b]

A co miałabym tam do roboty? Do rozczesania grzebieniem włosów czy wsypania proszku do pralki niepotrzebne są umiejętności aktorskie. Poza tym nie chcę, żeby ludzie codziennie patrzyli na moje zdjęcie na billboardach, a potem, oglądając film o dziewczynie, której umierają rodzice, mówili: "O, to ta panna od żarówek i kosmetyków". Nie potępiam kolegów przyjmujących pracę w reklamie. To nie grzech zarabiać. Ale ja nie muszę się w to pakować. Tak jak nie chcę być bohaterką tabloidów. Małgośka Szumowska nie kryła, że zaproponowała mi rolę w "33 scenach..." także dlatego, że nie mam twarzy opatrzonej w plotkarskich pismach.

[b]Pracując przy "33 scenach z życia", spędziła pani cztery miesiące w Krakowie. Jakie wspomnienia wywiozła pani z Polski?[/b]

Każdy kontakt z inną kulturą jest lekcją otwarcia i tolerancji. Spotkałam fascynujących ludzi, których inaczej bym nie poznała. Byłam nie tylko w Krakowie, ale także we Wrocławiu i w Warszawie. A najbardziej zaskoczyła mnie spontaniczność i radość, z jaką Polacy potrafią się bawić. Są na luzie, mają fantazję. Ale może to wrażenie zawdzięczam Małgośce?

[b]Od początku kariery uważnie wybiera pani role. Dlaczego zdecydowała się pani zagrać w "33 scenach z życia?"[/b]

Julia Jentsch: Spodobał mi się scenariusz: bolesny i dramatyczny. Smutny, a przecież – jakby na przekór tragedii – optymistyczny. Przede wszystkim jednak niestereotypowy. Główna bohaterka po tragediach, jakie na nią spadły, nie jest pogrążona w apatycznej rozpaczy. Ma w sobie gniew, bunt. I przeświadczenie, że każdy ma prawo radzić sobie z tragedią na swój własny sposób.

Pozostało 89% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów