Obraz "W sieci kłamstw" miał amerykańską prapremierę zaledwie półtora miesiąca temu, ale Ridley Scott pracuje już nad następnymi projektami – przygodowym melodramatem o Robin Hoodzie oraz filmem gangsterskim osadzonym w Los Angeles w latach 30. XX wieku. Poza tym 12 projektów pilotuje jako producent.
– Ridley kocha robić filmy – mówi Sławomir Idziak, który pracował z nim jako operator przy "Helikopterze w ogniu". – Kończy jeden i już zaczyna następny. Na plan naszego przyjechał prosto ze zgrania "Hanibala". A jak ma wolną chwilę, kręci reklamówkę.
Scott jest reżyserem blisko 30 filmów, producentem prawie 50. Poza tym nakręcił ponad 2500 reklamówek, a jego agencja należy do najbardziej liczących się firm na anglosaskim rynku marketingowym.
[srodtytul]Hollywoodzki rozmach[/srodtytul]
On sam uważany jest za giganta show-biznesu. Pismo "Premiere" regularnie umieszcza go na liście najbardziej wpływowych osób w Holly-wood. Urodzony w Anglii Scott czuje się doskonale w amerykańskich realiach, ale zachował duszę Europejczyka. I te dwa światy stale w nim walczą.