Bush przypomina kowboja

W Łodzi odbył się pierwszy polski pokaz filmu Olivera Stone'a "W." o obecnym amerykańskim prezydencie. Po projekcji reżyser spotkał się z publicznością. To było preludium zaczynającego się w sobotę festiwalu Plus Camerimage

Aktualizacja: 25.11.2008 11:43 Publikacja: 24.11.2008 18:08

Kadr z filmu Olivera Stone'a "W."

Kadr z filmu Olivera Stone'a "W."

Foto: Materiały Promocyjne

[b]Film o Nixonie nakręcił pan 20 lat po zakończeniu jego prezydentury. "W." powstawał, gdy George W. Bush jeszcze urzędował. Czy nie brakuje panu historycznej perspektywy, która pozwala ocenić polityczne decyzje? [/b]

[b]Oliver Stone:[/b] Z szybkim reagowaniem zawsze się wiąże niebezpieczeństwo braku obiektywizmu czy pochopnych sądów, ale zdawałem sobie sprawę, że z tym filmem muszę się pospieszyć. George W. Bush był prezydentem, który prowadził jednocześnie trzy wojny: z Irakiem, Afganistanem i – najogólniej mówiąc – terroryzmem. Przeznaczał niebotyczne sumy na wojsko i obronność, zniszczył amerykańską gospodarkę. Musiałem ten film zrobić. Ale jednocześnie zachowałem się uczciwie. Odrzuciłem na bok całą swoją niechęć. Przestudiowałem wszystkie książki, jakie ostatnio ukazały się na temat prezydentury Busha, a było ich kilka, m.in. Boba Woodwarda, Rona Suskinda. Chciałem pokazać otoczenie prezydenta: Rumsfelda, Cheneya, Powella. Ale również starałem się spojrzeć na świat oczami mojego bohatera. Obudzić się rano jako George W. Bush i wejść w jego pantofle.

[b]W ten sposób do wątku czysto politycznego dodał pan wątek osobisty, pokazując stosunki rodzinne prezydenta, jego relacje z ojcem, uzależnienie od alkoholu.[/b]

Nie uważam, by George W. Bush był człowiekiem skomplikowanym, ale chciałem przyjrzeć się mu z bliska. Jeśli widz poczuje empatię, w porządku. Oto też mi chodziło. Obecny prezydent jest postacią na swój sposób niebezpieczną także dlatego, że wielu Amerykanów może się z nim identyfikować. Przypomina mi trochę Johna Wayne'a z filmów, jakie oglądałem w młodości. Kowboja, który nie umie się przyznać do błędu. Dokładnie jak Wayne w "Czerwonej rzece". Bush potrafił swoje słabości przekuć w siłę. W pewnym momencie powiedział sobie: "Będę Teksańczykiem i chrześcijaninem". Dlatego wygrał.

[b]Ale przyznaję, że pański film o Bushu odbieram jako głos o demokracji, o Ameryce. Bo zawsze można zapytać, dlaczego tego człowieka wybraliście. [/b]

Zgadzam się. Jeśli wrócimy do roku 2004, zobaczymy, jak ogromnie popularną postacią był w Ameryce George W. Bush. Zobaczymy też arogancję, z jaką my, Amerykanie, patrzyliśmy wówczas na świat i w przyszłość. Myślę, że z tego powodu wielu moich rodaków odrzuca ten film. Śmiejąc się z Busha, śmiejemy się z siebie. Bo to my uwierzyliśmy temu człowiekowi, my weszliśmy do Iraku, my się zgodziliśmy, by miliardy dolarów rocznie przeznaczać na zbrojenia i armię, my wreszcie wspieramy ten system.

[b]Patrząc na pana filmy: "JFK", "Nixona", trzy obrazy o wojnie wietnamskiej, "World Trade Center" teraz "W.", mam wrażenie, że stał się pan niejako kronikarzem naszych czasów. I własnego życia. [/b]

Niedawno, w czasie festiwalu w Salonikach, wyświetlono trzyminutowy montaż scen z moich filmów. I nagle zobaczyłem przed oczami własne życie. Uświadomiłem sobie, że nawet kiedy opowiadałem biografie innych ludzi, mówiłem o swoich odczuciach i swoim widzeniu historii. Na bohaterów wybierałem postacie, które dla mnie miały znaczenie. Sportretowałem na ekranie Busha, bo kiedyś z nim chodziłem na jedną uczelnię, bo jest częścią mnie, częścią Ameryki. Kawałek Busha jest w każdym z nas i musimy sobie z tego zdawać sprawę.

[b]Czy artysta ma obowiązek rejestrowania historii swego kraju? [/b]

Obowiązek to zbyt mocne słowo. Ale gdybyśmy nie mieli odwagi, żeby spojrzeć na naszą przeszłość i analizować teraźniejszość, to jak moglibyśmy myśleć o przyszłości?

[b]W czasie ostatnich wyborów większość artystów głosowała na Baracka Obamę. Czy pan również wiąże z nim nadzieje? [/b]

Też głosowałem na Obamę. Wierzę, że dzięki niemu nastąpi kilka zmian, przede wszystkim w polityce zagranicznej USA i w wydatkach wewnętrznych. Ale najważniejsze wydaje mi się to, by zmienić mentalność społeczeństwa. Jesteśmy zmęczeni ciągłą walką. Sami już nie bardzo wiemy, o co walczymy. Doktryna Busha istnieje w naszej świadomości i jest bardzo niebezpieczna. Tego nie zmieni wybór Obamy na prezydenta. Bushowska ideologia i mentalność będą w nas jeszcze tkwiły długo. Także dlatego musiałem nakręcić "W.".

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

[b]Film o Nixonie nakręcił pan 20 lat po zakończeniu jego prezydentury. "W." powstawał, gdy George W. Bush jeszcze urzędował. Czy nie brakuje panu historycznej perspektywy, która pozwala ocenić polityczne decyzje? [/b]

[b]Oliver Stone:[/b] Z szybkim reagowaniem zawsze się wiąże niebezpieczeństwo braku obiektywizmu czy pochopnych sądów, ale zdawałem sobie sprawę, że z tym filmem muszę się pospieszyć. George W. Bush był prezydentem, który prowadził jednocześnie trzy wojny: z Irakiem, Afganistanem i – najogólniej mówiąc – terroryzmem. Przeznaczał niebotyczne sumy na wojsko i obronność, zniszczył amerykańską gospodarkę. Musiałem ten film zrobić. Ale jednocześnie zachowałem się uczciwie. Odrzuciłem na bok całą swoją niechęć. Przestudiowałem wszystkie książki, jakie ostatnio ukazały się na temat prezydentury Busha, a było ich kilka, m.in. Boba Woodwarda, Rona Suskinda. Chciałem pokazać otoczenie prezydenta: Rumsfelda, Cheneya, Powella. Ale również starałem się spojrzeć na świat oczami mojego bohatera. Obudzić się rano jako George W. Bush i wejść w jego pantofle.

Film
„28 lat później”. Powrót do pogrążonej w morderczej pandemii Wielkiej Brytanii
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Rekomendacje filmowe: Wchodzenie w życie nigdy nie jest łatwe
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu