W rankingach krytyków na pierwszych miejscach plasują się „To nie jest kraj dla starych ludzi” braci Coen, „Ostrożnie, pożądanie” Anga Lee, „Aż poleje się krew” Paula Andersona czy „Skafander i motyl” Juliana Schnabla. Jednak na listach kasowych przebojów żaden z tych tytułów nie zmieścił się nawet w pierwszej 50.
Polacy chodzą do kina na komedie romantyczne, nawet jeśli są to idiotyczne bajki niezachowujące pozorów wiarygodności czy logiki. Na amerykańskie superprodukcje w typie „Indiany Jonesa 4”, choć one z daleka pachną filmową naftaliną. I na animacje o uroczych misiach panda, pieskach czy inteligentnych robotach. Tu zresztą najmniej się można dziwić, bo po pierwsze - w każdym z nas tkwi dziecko, a po drugie - filmy dla najmłodszych bardzo ostatnio wydoroślały.
Z powodu dominacji „Lejdis”, „Nie kłam, kochanie”, „To nie tak, jak myślisz...” „Kung-fu Pandy”, „Pioruna” i „Indiany Jonesa 4” nie ma oczywiście co bić na alarm. To są filmy dla szerokiej publiczności, a ich sukcesy mają wymiar nie tyle artystyczny, co marketingowy. Tak jest wszędzie. Na wielkie wpływy z kas pracuje w Hollywood armia specjalistów od reklamy, promując sequele Batmana, Bonda czy Harry’ego Pottera tak, jak nowy zapach Chanel, niezawodny proszek do prania albo wafelki 3 Bit.
Musi jednak niepokoić pogłębiająca się przepaść między widownią owych hitów a filmów aspirujących do miana sztuki, których autorzy chcą powiedzieć coś ważnego o współczesnym świecie i kondycji człowieka. Dystrybutorzy twierdzą, że trudny film może zazwyczaj liczyć na nie więcej niż 100 tys. widzów. Nie przyciągają Polaków ani obrazy obsypane Oscarami, przyznawane dziełom coraz bardziej ambitnym, ani zwycięzcy wielkich festiwali filmowych w Cannes, Berlinie czy Wenecji.
Zdobywca Oscara „To nie jest kraj dla starych ludzi” Coenów obejrzało 127 tys. osób, „Aż poleje się krew” - 41 tys. Jeden z najlepszych obrazów roku - zdobywca weneckich Złotych Lwów „Ostrożnie, pożądanie” Anga Lee - zaciekawił 76 tys. osób, znakomity „Motyl i skafander” - 78 tys., a Złota Palma canneńska „Klasa” - 10 tys. Nie działają nawet wielkie nazwiska reżyserów ani gwiazd. „Sweeneya Todda” Tima Burtona z Johnny’m Deppem zobaczyło 88 tys. widzów, „Darjeeling Limited” Wesa Andersona z Adrienem Brodym - 8 tys.