Berri (naprawdę Claude Langmann) urodził się 1 lipca 1934 r. w Paryżu, w polsko-rumuńskiej rodzinie żydowskich emigrantów. Rodzice zadbali, żeby miał przyzwoity zawód, został więc kuśnierzem, pociągała go jednak kariera artystyczna.

Zaczął występować jako aktor, ale wielkich sukcesów nie odniósł. Spróbował reżyserii. Za kredyt zaciągnięty w banku zrealizował w 1963 r. krótkometrażowy film „Le Poulet” („Kurczak”). Dostał za niego Oscara. Cztery lata później nakręcił pierwszą długą fabułę „Stary człowiek i dziecko”. Była to rozgrywająca się w czasie II wojny światowej opowieść o przyjaźni żydowskiego chłopca i chłopa antysemity. W pierwszym okresie twórczości Berri zrealizował jeszcze kilka tragikomedii, m.in. „Kino papy”, „Sex-shop”, „Mazel Tov, czyli małżeństwo”. Wszystkie były częściowo autobiograficzne i okraszone specyficznym, żydowskim humorem. Od połowy lat 70. tworzył głównie komedie obyczajowe: „Pierwszy raz”, „Kocham was” czy dwa filmy z Coluche’em „Nauczyciel” i „Cześć, pajacu”. Coluche, który dotąd grywał głównie farsowe role drugoplanowe, dzięki tym obrazom wyrósł na wielką gwiazdę. Pozycję Berriego zaś umocniły dwie adaptacje prozy Marcela Pagnola „Jean de Florette” i „Manon u źródeł”. Było w tych obrazach sporo niechęci wobec chłopskiego wyrachowania i pazerności.

W 1990 r. Berri zrealizował „Uranusa” według powieści Marcela Aymé, odmalowując klimat małego miasteczka tuż po wyzwoleniu. W finale tego filmu, wspominając wojenną przeszłość, jeden z bohaterów mówił: „Znał pan wielu odważnych? Byliśmy tchórzami!”. Więcej hartu miała w sobie bohaterka jego późniejszego obrazu „Lucie Aubrac”, która podczas okupacji dwukrotnie wydobywała męża z rąk gestapo. W 1993 r. Berri przeniósł na ekran „Germinal” Zoli. Już w nowym wieku dobre recenzje zbierały jego filmy „Gosposia” (2002), „Jeden odchodzi, drugi zostaje” (2005) i „Po prostu razem” (2007).

Od 1979 r. Claude Berri swojej własnej firmie Renn Films zajmował się też produkcją. Tutaj na liście jego osiągnięć są m.in. „Tess” Romana Polańskiego, „Kochanek” Jeana-Claude’a Annauda, „Valmont” Miloša Formana, a także „Asterix kontra Cezar” Zidi. Jego ostatnim wielkim sukcesem producenckim stała się komedia „Jeszcze dalej niż północ” Danny’ego Boona, którą obejrzało ponad 20 mln Francuzów.

Claude Berri zmarł wczoraj w paryskim szpitalu, gdzie został przewieziony w nocy z soboty na niedzielę z udarem mózgu. W oficjalnym oświadczeniu, które ukazało się m.in. na stronach „L’Express”, Nicolas Sarkozy nazwał Berriego legendą kina. „Jego dzieła na trwałe odcisnęły swoje piętno na naszej sztuce. Dla wielu pozostanie wzorem, autorytetem” – napisał prezydent Francji.