Jej „Hanami – Kwiat wiśni“ to właściwie dwa filmy połączone osobą głównego bohatera. Akcja pierwszego rozgrywa się na niemieckiej prowincji, w Berlinie i w nadbałtyckim kurorcie, drugiego – w Japonii.
Rudi (Wepper) i Trudi (Elsner), choć przeżyli razem ponad 30 lat, na co dzień nie okazują sobie uczuć. Ich codzienność składa się z rytuałów. On codziennie wychodzi do pracy z jabłkiem, którego nigdy nie zjada, ona czeka z obiadem i podaje mu kapcie. I nagle Trudi się dowiaduje, że on jest śmiertelne chory.
Ukrywa to przed nim, ale jednocześnie chciałaby, żeby ostatnie wspólne miesiące różniły się od codzienności. Najchętniej pojechałaby do Japonii, gdzie od lat pracuje ukochany syn Karl (Brückner), ale wie, że do takiej wyprawy Rudiego nie przekona.
Ostatecznie staje na wyprawie do Berlina, gdzie mieszka drugi syn i córka. Ale odwiedziny kończą się klapą, dzieci nie mają dla rodziców czasu. Trudi z trudem namawia Rudiego na wyprawę nad Bałtyk. I tam pewnej nocy odchodzi we śnie.
Wkrótce po pogrzebie Rudi wyjeżdża do Japonii, dokąd Trudi zawsze chciała pojechać, Zabiera ze sobą jej ubrania, z czasem zaczyna w nich chodzić. I nie ma w tym nic z fetyszyzmu. To wyraz rozpaczy starego człowieka, który stracił najbliższą osobę. I który wcześniej nie do końca uświadamiał sobie siłę ich emocjonalnego związku.