I choć ostatnio coraz częściej ustawia plan zdjęciowy poza Ameryką (w Londynie zrealizował w ostatnich latach trylogię „Wszystko gra”, „Scoop – Gorący temat” i „Sen Kasandry”, w Barcelonie nakręcił wyświetlaną obecnie w naszych kinach „Vicky Cristinę Barcelonę”), to przecież zawsze do niej wraca. Bowiem kolejny film Allena – chyba najbardziej zdyscyplinowanego reżysera wszech czasów – poznamy być może już w tym roku.
W lipcu we Francji odbędzie się europejska premiera komedii romantycznej „Whatever Works” z Evan Rachel Wood. A na 2010 r. reżyser zapowiada obraz, który ma powstać znowu w Londynie, z gwiazdorską obsadą – zagrają Freida Pinto (piękna Latika ze „Slumdoga. Milionera z ulicy” Danny’ego Boyle’a), Nicole Kidman, Josh Brolin, Naomi Watts, Antonio Banderas, Anthony Hopkins.
Woody Allen należy też do grona najpopularniejszych amerykańskich reżyserów – jego każdy nowy tytuł jest gwarancją dobrej zabawy – w przypadku komedii – lub inspirującej refleksji po seansie obrazów o nieco poważniejszej tematyce. Wśród wczesnych filmów reżysera, jakie zobaczymy w weekend w Kinotece, znajdą się jednak tylko te pierwsze, wyjątkowo śmieszne i surrealistyczne obrazy.
Pierwszy z nich – „Jak się masz, koteczku” z 1966 r. – to produkcja japońsko-amerykańska i debiut Allena, który postanowił zamienić listę dialogową japońskiego filmu szpiegowskiego na tę spreparowaną przez siebie i celowo zupełnie nieadekwatną do akcji toczącej się na ekranie. Trzy lata później powstała komedia „Bierz forsę i w nogi”, w której Allen m.in. wziął odwet na namolnych agentach ubezpieczeniowych, zamykając jednego z nich w więziennym karcerze i poddając torturom.
Kolejne dwa tytuły to już lepiej znane „Bananowy czubek” (1971 r.) oraz „Wszystko, co zawsze chcieliście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać”.