Reklama

Wojenna trauma na festiwalu w Cannes

Po znakomitych filmach Bigelow i Haggisa, coraz częściej pojawiają się na dużym ekranie rozliczenia z wojną iracką - pisze Barbara Hollender z Cannes

Publikacja: 20.05.2010 18:42

Ken Loach; Cannes

Ken Loach; Cannes

Foto: AFP

Dwa takie obrazy walczą o Złotą Palmę „Route Irish” Kena Loacha zaczyna się tam, gdzie inne filmy wojenne zwykle się kończą. Do Anglii przylatuje z Iraku trumna ze zwłokami brytyjskiego żołnierza.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,478747.html]Cannes - fotostory[/link][/wyimek]

— Znamy te obrazy: patetyczna muzyka, narodowe flagi, eskorta wojskowa, słowa żalu wypowiadane przez polityków i dowódców — mówi scenarzysta Paul Laverty. — Ale tak dzieje tylko wówczas, gdy ginie żołnierz regularnej armii. Tymczasem iracki biznes wojenny sprywatyzował się. Komentator Patrick Cockburn szacuje, że w Iraku znalazło się około 160 tysięcy najemników, zatrudnianych głównie w firmach ochroniarskich.

Frankie, bohater filmu Loacha zaciągnął się do oddziałów ochrony w Bagdadzie. Za 10 tysięcy funtów miesięcznie, bez podatku. Zginął na Route Irish — najbardziej niebezpiecznej drodze świata łączącej tzw. zieloną strefę z bagdadzkim lotniskiem, w pułapce zastawionej przez islamskich terrorystów. Fergus, przyjaciel Frankie’go od dzieciństwa, nie wierzy jednak w tę oficjalną wersję, przedstawioną rodzinie. Zaczyna prywatne śledztwo, które prowadzi go do przerażającej prawdy. Frankie został zabity, bo za dużo widział: był świadkiem morderstw popełnianych przez najemników na ludności cywilnej.

Ten sprawnie zrealizowany thriller, w swojej wymowie przypomina amerykański „Pluton”. Ale Loach idzie dalej — Fergus też jest przeżarty przez wojnę. Chcąc dojść do prawdy o śmierci przyjaciela stosuje niedopuszczalne metody. Sam staje się mordercą i terrorystą. A jednocześnie postacią tragiczną, bo wie, że jest potworem. Bardzo to mocny film.

Reklama
Reklama

„Fair Game” Donga Limana oparty jest na faktach. W 2003 roku, w artykule dla „New York Timesa” dyplomata Joseph Wilson napisał, że administracja Busha manipulowała informacjami na temat prowadzonych w Azji prac nad bronią masowego rażenia, aby usprawiedliwić amerykańską inwazję w Iraku. W odpowiedzi Biały Dom ujawnił, że jego żona Wilsona, Valerie Plame, jest agentką CIA, co jest rzeczą niedopuszczalną i potwornie niebezpieczną.

Liman opowiada o brudzie i machinacjach władzy, ale czyni swoich bohaterów nieskazitelnymi bojownikami o prawdę i demokrację. Patetyczne słowa, jakie padają z ekranu, są nie do zniesienia. Od dawna wiemy, że w grach wielkiej polityki i wielkiego biznesu nie ma całkiem niewinnych ofiar. Ken Loach ma taką świadomość, Dong Liman epatuje widza patriotycznymi przemówieniami i łopoczącymi narodowymi sztandarami.

Dwa takie obrazy walczą o Złotą Palmę „Route Irish” Kena Loacha zaczyna się tam, gdzie inne filmy wojenne zwykle się kończą. Do Anglii przylatuje z Iraku trumna ze zwłokami brytyjskiego żołnierza.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,478747.html]Cannes - fotostory[/link][/wyimek]

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Film
Rzeź w konstancińskiej rezydencji, czyli pechowe „13 dni do wakacji"
Patronat Rzeczpospolitej
Znamy zwycięzców 19. BNP Paribas Dwa Brzegi
Film
Żubr świadkiem krwawych wydarzeń. Finał Festiwalu Filmu i Sztuki BNP Paribas Dwa Brzegi
Film
Nie żyje reżyser Jerzy Sztwiertnia
Film
„To był tylko przypadek”: Co się dzieje, gdy do władzy wracają przestępcy
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama