Mocne kino polityczne

W konkursie znalazło się wiele filmów rozliczających ludzi władzy

Publikacja: 22.05.2010 00:50

Rachid Bouchareb (drugi od lewej) i jego aktorzy: Sami Bouajila, Jamel Debbouze i Roschdy Zem (od le

Rachid Bouchareb (drugi od lewej) i jego aktorzy: Sami Bouajila, Jamel Debbouze i Roschdy Zem (od lewej)

Foto: AFP

Gdyby nie palmy na bulwarze Croisette, można by w ostatnich dniach poczuć się w Cannes jak na festiwalu w Berlinie. Niemiecka impreza zawsze promowała mocne kino polityczne, podczas gdy selekcjonerzy z Lazurowego Wybrzeża woleli filmy, których twórcy pochylają się nad człowiekiem, zagłębiają w problemy egzystencjalne.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,478747.html]Cannes - fotostory [/link][/wyimek]

Wczoraj poruszenie wywołał jeden z takich obrazów – „Poza prawem” Rachida Bouchareba. Aby dostać się na pokaz, należało przejść przez podwójną kontrolę, a wokół Pałacu Festiwalowego pojawili się uzbrojeni policjanci. Powód? Organizatorzy obawiali się zamieszek i protestów.

[wyimek]„Poza prawem” to fikcyjna opowieść, która może wywołać dyskusję o przeszłości [/wyimek]

Trzy tygodnie przed festiwalem, gdy okazało się, że „Poza prawem” trafiło do canneńskiego konkursu, gwałtownie zaczęła protestować francuska prawica, oskarżając film o fałszowanie historii. Reżyser uspokajał atmosferę, napisał list otwarty, w którym prosił, by nie oceniać dzieła przed obejrzeniem.

Bouchareb jest francuskim twórcą algierskiego pochodzenia. W 2006 roku zaprezentował w Cannes debiut fabularny „Dni chwały” – o oddziałach afrykańskich walczących w II wojnie światowej. Opowieść o trudach wojny, ale również o stosunkach francusko-algierskich i lojalności Algierczyków i Marokańczyków w stosunku do kraju, który nie zawsze potrafił tę lojalność docenić.

– Podczas pracy nad „Dniami chwały” spotkałem wielu ludzi, którzy opowiadali mi o swoich losach po 1945 roku – mówi Bouchareb. – I wiedziałem, że kiedyś zrobię film o rewolucji algierskiej.

„Poza prawem” to historia rodziny od połowy lat 30. aż do 1962 roku, do podpisania przez de Gaulle’a układu w Evian, kończącego okres kolonizacji francuskiej w Algierii. Bouchareb śledzi losy trzech braci. Jeden z nich trafił do francuskiej armii i walczył w Indochinach; drugi dorobił się w Paryżu na nocnych klubach przy placu Pigalle; trzeci stał się liderem algierskiego Frontu Wyzwolenia Narodowego. Są w filmie sceny masakry Algierczyków, ale też brutalne wyroki śmierci wykonywane przez członków FWN. I przewrotna refleksja, że rewolucje robione są przez groźnych fanatyków.

– To fikcyjna opowieść – mówi Rachid Bouchareb. – Może po jej obejrzeniu niektórzy widzowie będą mieli ochotę sięgnąć do podręczników historii? A Francja jest krajem słynącym z wolności słowa i mam nadzieję, że dyskusja będzie toczyła się w dobrej atmosferze.

Mnie „Poza prawem” nie przekonuje. Momentami razi schematyzm, brak finezji w rysowaniu postaci, tradycyjny filmowy język. O stosunkach francusko-algierskich i trudnym przełamywaniu barier wzajemnej nieufności Bouchareb dużo subtelniej opowiadał w poprzednich obrazach – „Dniach chwały” i współczesnym „London River”.

W konkursie głównym znalazły się w tym roku trzy filmy z naszej części świata. „Czuły syn” Kornela Mundruczo i „Spaleni słońcem 2. Exodus” Nikity Michałkowa zostaną pokazane w sobotę. Na ten ostatni publiczność canneńska czeka z niecierpliwością, choć zebrał on bardzo złe recenzje w Rosji. Wcześniej duże wrażenie na widzach zrobiło „Moje szczęście” Sergieja Łoznicy – przerażający obraz degrengolady moralnej w Rosji, w której mentalność ludzi nie zmienia się mimo upływu czasu.

W niedzielę wieczorem jury przyzna Złotą Palmę. Jak dotąd zdecydowanymi faworytami międzynarodowych dziennikarzy są dwa tytuły – „Następny rok” Mike’a Leigh oraz „Ludzie i bogowie” Xaviera Beauvois. Wysokie oceny ma też „Route Irish” Kena Loacha. Jednak szalony, pełen fantazji Tim Burton wydaje się jurorem nieprzewidywalnym.

Więcej informacji o festiwalu

[link=http://www.festival-cannes.com]www.festival-cannes.com[/link]

Gdyby nie palmy na bulwarze Croisette, można by w ostatnich dniach poczuć się w Cannes jak na festiwalu w Berlinie. Niemiecka impreza zawsze promowała mocne kino polityczne, podczas gdy selekcjonerzy z Lazurowego Wybrzeża woleli filmy, których twórcy pochylają się nad człowiekiem, zagłębiają w problemy egzystencjalne.

[wyimek][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,478747.html]Cannes - fotostory [/link][/wyimek]

Pozostało 89% artykułu
Film
Kryzys w polskiej kinematografii. Filmowcy spotkają się z ministrą kultury
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Film
Najbardziej oczekiwany serial „Sto lat samotności” doczekał się premiery
Film
„Emilia Perez” z największą liczbą nominacji do Złotego Globu
Film
Europejskie Nagrody Filmowe: „Emilia Perez” bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Film
Harry Potter: The Exhibition – wystawa dla miłośników kultowej serii filmów